Krakowianie w środę pokonali u siebie 3:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała i wrócili do gry o utrzymanie. Pasy objęły prowadzenie w 8. minucie po indywidualnej akcji Marcina Budzińskiego, ale 9 minut później do wyrównania doprowadził Marek Sokołowski i do przerwy utrzymał się remis. W II połowie Pasy wydarły Góralom zwycięstwo. - Kluczowym momentem było zachowanie drużyny po przerwie. Nie daliśmy grać Podbeskidziu na naszej połowie, zepchnęliśmy rywali do obrony. Nie ma co ukrywać, że ważne też były kunszt i lewa noga Kosanovicia, dzięki czemu wyszliśmy na prowadzenie. Nie zwykłem chwalić piłkarzy indywidualnie, ale Marcin Budziński pokazał nie lada kunszt - przyznaje Kafarski.
Opiekun Pasów przyznał, że zwycięstwo z Podbeskidziem dodało jego piłkarzom wiary, której jednak nie brakowało im już po przegranym meczu z Lechem Poznań, gdzie jego podopieczni pokazali zalążek dobrej gry: - Nawet po przegranej z Lechem drużyna nabrała pewności w grze. To był ważny mecz. Mam też nadzieję, że po tym zwycięstwie zaczniemy regularnie wygrywać. Nam jest potrzebna seria zwycięstw.
Cracovii w zwycięstwie pomógł Saidi Ntibazonkiza, którego zabrakło w trzech ostatnich meczach z powodu kontuzji kolana, wokół której w ostatnich dniach pojawiło się parę nieścisłości. W środę Burundyjczyk zanotował asystę przy golu "Budzik" i wypracował rzut karny, który sam zamienił na gola. - Strzelił bramkę, miał sytuacje i może nie był kluczowym zawodnikiem - zwłaszcza w pierwszej połowie - ale rywale się go bali. Cieszy jego powrót i mam nadzieję, że jego kontuzja to przeszłość - mówi Kafarski.