Bez polotu - relacja z meczu Dolcan Ząbki - Bogdanka Łęczna

W pierwszej połowie to Dolcan nadawał ton grze i miał świetną okazję do objęcia prowadzenia. Natomiast po zmianie stron przewagę osiągnęła Bogdanka. Mimo wielu prób żadna ze stron nie zdołała zmusić bramkarza do kapitulacji.

Nominalni gospodarze z większą werwą rozpoczęli mecz. Dłużej utrzymywali się przy piłce i konstruowali ciekawsze akcje, wykorzystując błędy przeciwnika w defensywie. Nieźle jednak spisywał się Sergiusz Prusak. Natomiast w 20. minucie golkipera uratowała poprzeczka, w którą trafił Maciej Tataj.

Bogdanka zanotowała olbrzymią ilość strat i kompletnie nie potrafiła poradzić sobie z pressingiem rywala. Dolcan twardo grał w defensywie, co niezwykle utrudniało życie łęcznianom. W pierwszej połowie zielono-czarni nie oddali ani jednego celnego strzału.

Podopieczni Roberta Podolińskiego nie zamierzali forsować tempa gry i pozwalali na nieco swobody Bogdance, by później wyprowadzić kontrę. Ich szybkie akcje sprawiały nieco kłopotów przeciwnikowi, lecz łęczyński zespół zawsze wychodził obronną ręką z opresji.

Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie. To Bogdanka przejęła inicjatywę i zaczęła odważniej atakować. Wciąż jednak była na bakier ze skutecznością, a do pierwszej poważnej interwencji zmusiła Macieja Humerskiego dopiero w 59. minucie. Wówczas z 7 metrów trafił w niego Michał Zuber, który po chwili opuścił murawę.

Wyrównana rywalizacja nie zwiastowała odmiany losów meczu. Obie strony cierpliwie czekały na jedyny błąd rywala, który przesądzi o wyniku. W końcówce łęcznianie przypuścili ostateczny szturm na bramkę Dolcanu. Sygnał kolegom dał Veljko Nikitović, który trafił w słupek. Nieco bardziej precyzyjny był Kamil Oziemczuk i strzelił wprost w Humerskiego. Bezbramkowy remis zadowolił oba zespoły.

Po meczu powiedzieli:

Piotr Rzepka (trener Bogdanki): Ciężko jest mi się cieszyć, skoro człowiek jest przyzwyczajony do wygrywania. Chociaż remis jest zasłużonym wynikiem, bo w pierwszej połowie Dolcan miał sytuacje, a my po przerwie. Rywale byli ustawieni wręcz wzorcowo. Nie mogliśmy skonstruować akcji. Trzeba szybko wyciągnąć z tego wnioski.

Robert Podoliński (trener Dolcanu): Nie straciliśmy bramki, a w meczu z Bogdanką to nie jest łatwa sztuka. Przypomnę przypadek Floty Świnoujście, która wracała stąd do domu z bagażem pięciu bramek. Po analizie tego meczu jechaliśmy z duszą na ramieniu. W końcówce Bogdanka miała dwie sytuacje po naszych błędach. Wynik bezbramkowy jest sprawiedliwy.

Dolcan Ząbki - Bogdanka Łęczna 0:0

Składy:

Dolcan: Humerski - Grzelak, Hirsz, Dybiec, Jakubik (81' Stańczyk) - Chwastek, Piesio, Chylaszek, Osoliński, Świerblewski (76' Pulkowski) - Tataj (90' Zaniewski).

Bogdanka: Prusak - Pielorz, Magdoń, Nikitović, Borovicanin - Renusz (85' Oziemczuk), Bartoszewicz, Łuczak (79' Paluchowski), Sołdecki, Zuber (59' Kusiak) - Pesir.

Żółte kartki: Hirsz (Dolcan) oraz Bartoszewicz, Nikitović, Pielorz (Bogdanka).

Sędzia: Rafał Rokosz (Katowice).

Widzów: 1500.

Źródło artykułu: