Nowe, lepsze oblicze Makuszewskiego

Maciej Makuszewski w rundzie wiosennej jest motorem napędowym akcji Jagiellonii Białystok. W przerwie zimowej "Maku" był już jedną nogą w Widzewie Łódź, ale po namowach trenera Tomasza Hajty zdecydował się pozostać w stolicy Podlasia.

Od początku rundy wiosennej Maciej Makuszewski prezentował się przyzwoicie, ale jego gra nie przekładała się na wyniki zespołu, gdyż drużyna nie strzelała bramek, a obrona grała fatalnie. W 21. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Makuszewski strzelił pięknego gola w spotkaniu z Polonią Warszawa (1:4), a tydzień później był piłkarzem meczu w starciu z Lechem Poznań (2:0). Ofensywny pomocnik Jagi wpierw dokładnym odegraniem piłki uruchomił Tomasza Kupisza, który asystował przy golu Tomasza Frankowskiego, a po zmianie stron ośmieszył Ivana Durdevicia i otworzył drogę do bramki Grzegorzowi Rasiakowi.

Po końcowym gwizdku Makuszewski promieniał radością. - Nie wiem czy był to świetny występ. Myślę, że na pewno udany, bo wygraliśmy. A to jest najważniejsze - stwierdził skromnie zawodnik, który do Jagi trafił z Wigier Suwałki. - Gra nie wyglądała źle. Byliśmy trochę inaczej nastawieni do meczu z Lechem. Celem nadrzędnym było zdobycie punktów, gdyż w poprzednich spotkaniach - mimo że graliśmy fajną piłkę - nie punktowaliśmy. W szczególności nastawiliśmy się, aby nie stracić bramki, bo widzieliśmy, że z przodu będą sytuacje - dodał.

W meczu z Kolejorzem Makuszewski wystąpił w roli ofensywnego pomocnika, a zwykle gra na pozycji lewoskrzydłowego. Jak zmiana pozycji wpłynęła na postawę piłkarza? - Ogólnie dobrze się czułem. Jestem ofensywnym zawodnikiem i nie sprawia mi problemu, gdzie gram. Gra do przodu sprawia mi wielką przyjemność - powiedział 22-latek.

Co ciekawe, niewiele brakowało, a Makuszewskiego wiosną nie byłoby w Jagiellonii. Zawodnik był sfrustrowany tym, że nie grał ani gdy trenerem był Michał Probierz, ani gdy stery przejął Czesław Michniewicz. Dopiero przyjście Tomasza Hajty sprawiło, że zawodnik zaczął regularnie występować w ekstraklasie.

- Przed pierwszym obozem wziąłem Makuszewskiego na rozmowę. Maciek bardzo chciał odejść do Widzewa, ale po namowach zdecydował się pojechać z nami do Władysławowa. Powiedziałem mu "jedź z nami na obóz, a po obozie zadecydujesz". Widocznie poczuł się na tyle dowartościowany, że postanowił zostać. W trakcie tego obozu pokazał wielkie serce i przekonał mnie do siebie. Dzisiaj należy się cieszyć, że nie straciliśmy chłopaka z olbrzymim potencjałem. Są tacy piłkarze, o których mówi się, że robią różnicę. W meczu z Lechem Makuszewski zrobił różnicę i napsuł wiele krwi obrońcom Lecha Poznań - pochwalił swojego podopiecznego Hajto.

Komentarze (0)