Nie mieli zadowolonych min po meczu z Podbeskidziem piłkarze Ruchu. Nic dziwnego, podopieczni Waldemara Fornalika zremisowali wygrany pojedynek. Niedzielny pojedynek z Góralami był odwrotnością meczu rozegranego przez chorzowian w środę w Pucharze Polski w Zdzieszowicach. - Tak można powiedzieć. Z Podbeskidziem może za szybko dopisaliśmy sobie trzy punkty - zastanawiał się po spotkaniu Łukasz Janoszka. - W naszych szeregach było za dużo spokoju. Zdekoncentrowaliśmy się, a na to uczulał nas w przerwie trener - dodał obchodzący w dniu meczu urodziny autor drugiego gola dla gospodarzy. - Przed przerwą mieliśmy tyle okazji, że wystarczyło strzelić trzeciego gola. Rywal nas by już nie dogonił - żałował Marek Szyndrowski.
Ruch dominował na placu gry w pierwszej połowie. Również po przerwie Niebiescy nie dali za bardzo pograć rywalom. - Goście trafili, a w nasze szeregi wdarł się chaos. Do tego momentu spotkanie było pod kontrolą - powiedział wprowadzony na murawę w drugiej odsłonie Paweł Abbott. - Wiedzieliśmy, że Podbeskidzie może nam zagrozić jedynie po stałych fragmentach. Nie można tak łatwo tracić bramek - denerwował się Janoszka. - Boli to, że straciliśmy gole niemal w taki sam sposób - dodał Szyndrowski. - Niech to będzie dla nas nauczka na przyszłość - podsumował Abbott.