Na pięć dni przed powrotem do ligowej rywalizacji Portowcy spotkali się z kibicami na oficjalnej prezentacji. W hali Szczecińskiego Domu Sportu stawiło się w poniedziałkowy wieczór pięciuset sympatyków. Byłoby ich prawdopodobnie więcej, jednak tylko tylu mogły pomieścić tego dnia trybuny.
Wydarzenie, które poprowadził komentator Mateusz Borek, rozpoczęło się od części oficjalnej z przywitaniem przedstawicieli władz miasta i sterników Pogoni. Do głosu raz po raz dochodzili najzagorzalsi fani, intonujący pieśni.
Główni aktorzy prezentacji, czyli sztab szkoleniowy i piłkarze, zostali zostawieni "na deser". Pierwszym wywołanym na scenę był masażysta Tomasz Bardzel. Po nim zaprezentowali się trenerzy z Marcinem Sasalem na czele.
Liczna kadra pokazywała się i zbierała owacje formacjami od bramkarzy do napastników. - W rywalizacji o miejsce między słupkami nie spoglądam na konkurentów, lecz na siebie - odważnie rzucił, grający we wszystkich dotychczasowych meczach sezonu, Radosław Janukiewicz. - Siedzenie na ławce to nic przyjemnego - dodał walczący o powstanie z niej Bartosz Fabiniak.
- Mamy dwóch równorzędnych bramkarzy. Zimą rozpoczęli walkę o miejsce w składzie od nowa i jak w peletonie - raz jeden jest na czele, a raz drugi. Żaden z nich nie dowie się prędko o grze przeciw Piastowi, muszą być do końca spięci - komentował Sasal.
Wśród obrońców liczne brawa zebrał nabytek szczecińskiego zespołu - Hernani. - Moim zadaniem jest walka o zwycięstwo w każdym spotkaniu. A reprezentacja Polski? Może trener wpadnie na jakiś mecz i zostawi powołanie - uśmiechał się wieloletni zawodnik Korony Kielce.
Najliczniejszą i prawdopodobnie najmocniejszą formacją lidera pierwszoligowej tabeli jest pomoc. - Trudno będzie wybrać skład na inaugurację wiosny. Jedenastkę będę miał w głowie pewnie dopiero w sobotę po przebudzeniu. Na dziś widzę jeszcze trzy znaki zapytania - zdradził szkoleniowiec.
Część z przybyłych oczekiwała w poniedziałkowy wieczór głównie na Vuka Sotirovicia. Krytykujący szczecińskich kibiców Serb nie uniknął szorstkiego przywitania z ich strony. Były wyzwiska, buczenie i gwizdy. Brawa także, ale od nielicznych.
Chwilę po Sotiroviciu pojawił się prawie niezauważony Łukasz Zwoliński, czyli najskuteczniejszy gracz Pogoni w okresie przygotowań. - Wszystkie bramki to zasługa zespołu - odrzekł skromnie tegoroczny maturzysta.
Przyjęcie byłego napastnika Śląska Wrocław było jednym z dwóch zgrzytów poniedziałkowego wieczoru w hali SDS. Drugim, tym razem ze strony organizatorów, było dwudziestominutowe opóźnienie startu.
- Dzięki prezentacji jeszcze lepiej poczuliśmy atmosferę ligi - opowiadał po opadnięciu emocji Hernani, który wraz z kolegami zmierzy się w sobotę z Piastem Gliwice.