Marcin Żewłakow: Z naszej strony zabrakło samej gry

Piłkarze PGE GKS Bełchatów wrócili do domów w ponurym nastroju. Podopieczni trenera Kamila Kieresia przegrali w 21. kolejce T-Mobile Ekstraklasy w Łodzi z Widzewem 0:1, prezentując futbol na niskim poziomie. Podobnego zdania na temat gry swojego zespołu jest także napastnik brunatnych, Marcin Żewłakow.

- Nie jesteśmy zadowoleni z tego meczu. Przegraliśmy mecz po stałym fragmencie gry i to w złym stylu. Nie można nic wyciągnąć pozytywnego z dzisiejszego spotkania. Jest to dla nas moment do zastanowienia, bo jeżeli chcemy zdobywać punkty zwłaszcza na wyjeździe to po prostu nie możemy tak grać. Nie wiem co się stało, że się tak zaprezentowaliśmy - rozpoczął swoją wypowiedź dla portalu SportoweFakty.pl Marcin Żewłakow.

W niedzielnym spotkaniu na stadionie przy al. Piłsudskiego bełchatowianie mieli poważne problemy ze stwarzaniem sytuacji bramkowych, a także rozgrywaniem piłki po ziemi, co było atutem brunatnych w dotychczasowych meczach w rundzie wiosennej. Taki sposób prowadzenia gry utrudniała także murawa, ale... - Takie same boisko miał też Widzew, a więc nie może to być dla nas żadnym wytłumaczeniem - odpowiedział napastnik GKS-u. Co było więc przyczyną złej dyspozycji bełchatowian w niedzielę? - Zabrakło tego, co było widać u nas dotychczas, czyli samej gry, a tego było mało zwłaszcza w pierwszej połowie. W drugiej odsłonie ta piłka krążyła już trochę lepiej. Niestety nic to jednak nie przyniosło, a sytuacji bramkowych stworzyliśmy sobie jak na lekarstwo. Wydaje mi się, że to pozwoliło Widzewowi przejąć optyczną przewagę. Trzeba im oddać, że zdobyli lekką przewagę w środku pola i być może był to element, który pomógł im osiągnąć cel. Mamy poczucie tego, że ten mecz naprawdę nam nie wyszedł - stwierdził podopieczny trenera Kamila Kieresia.

Porażka z Widzewem powoduje, że zawodnicy GKS-u Bełchatów wciąż z niepokojem spoglądają w dół tabeli. Na szczęście dla brunatnych, rywale w walce o utrzymanie także stracili punkty w tej kolejce. ŁKS zremisował z Cracovią 2:2, podobnie jak Lechia z Górnikiem. Zagłębie natomiast podzieliło się punktami z Ruchem Chorzów, a ich mecz skończył się wynikiem 1:1. Na obecną chwilę GKS ma sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. Żewłakow przestrzega jednak przed poleganiem na innych. - Nie chcemy myśleć o tym, że mamy nie najgorszą sytuację w tabeli jeśli chodzi o utrzymanie w lidze. Owszem mamy przewagę nad dołem, ale może ona przecież stopnieć, więc broń Boże nie patrzymy na innych. Chcemy się skupić na sobie i wiemy, że jesteśmy jeszcze w takiej sytuacji, że wszystko zależy od nas - skomentował sytuację w dole tabeli piłkarz GKS-u Bełchatów.

W 22. kolejce T-Mobile Ekstraklasy podopiecznych trenera Kieresia czeka starcie na własnym obiekcie z mistrzem Polski, Wisłą Kraków. Aby zrehabilitować się za porażkę z lokalnym rywalem, brunatnych czeka niełatwe zadanie. - Liga już wielokrotnie pokazała, że ten teoretycznie słabszy może utrzeć nosa temu wyżej notowanemu. Nie ma co stawiać znaku równości między dwoma różnymi spotkaniami. To, że zaprezentowaliśmy się słabo przeciwko Widzewowi nie znaczy, że tak samo zagramy u siebie przeciwko Wiśle. Nie jest to dla nas rywal nieosiągalny i traktujemy to spotkanie jako okazję do zdobycia trzech punktów. Jedno jest pewne, takie wykonanie, jak dzisiaj, nie może się powtórzyć - zakończył Żewłakow.