Śląsk Wrocław zwłaszcza w pierwszej połowie spotkania z Ruchem Chorzów mógł rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść. Wrocławianie nie wykorzystali jednak kilku sytuacji, a w drugiej części gry do ataku ruszyli zawodnicy z Chorzowa. Ostatecznie przed końcem meczu Niebiescy zdołali doprowadzić do remisu, a potem mogli nawet zdobyć zwycięskiego gola. - Na pewno z drugiej połowy możemy być bardzo zadowoleni, bo narzuciliśmy inne tempo niż w pierwszej części spotkania. To dało efekt. Może nie mieliśmy mnóstwa sytuacji klarownych, ale strzeliliśmy gola na 1:1 i Łukasz Janoszka w ostatnich minutach miał tak naprawdę okazję meczową. Nie strzelił jej, ale spotkanie zakończyło się remisem i na pewno się z niego bardzo cieszymy - mówił po meczu Rafał Grodzicki.
Na początku spotkania chorzowianie domagali się czerwonej kartki dla Jarosława Fojuta, stopera WKS-u. Ten ostatecznie został ukarany żółtym kartonikiem. Potem przez kilkanaście minut na boisku dominowali wrocławianie i w tym czasie zdobyli oni bramkę. - Mieliśmy słaby kwadrans w tym spotkaniu. Śląsk to wykorzystał, ale nie sądzę, żeby wpływ na to miała ta sytuacja z żółtą kartką dla Jarka Fojuta. Na pewno to nie było tą przyczyną tego wszystkiego. Tak naprawdę na drugą połowę wyszliśmy z myślą, że jesteśmy w stanie strzelić tutaj strzelić gola i wywieźć dobry rezultat. Narzuciliśmy inny styl i to przyniosło efekt w postaci tego, że mamy jeden punkt - wyjaśnił kapitan Ruchu.
Niebiescy dobrze przeciwstawili się kombinacyjnej grze Śląska w środku boiska. W wyjściowej jedenastce wicemistrzów Polski znalazło się bowiem trzech nominalnych środkowych pomocników. - My przede wszystkim byliśmy nastawieni, że Śląsk będzie próbował bardzo dużo kombinować w środku boiska. Staraliśmy się ich zneutralizować. Po części nam się to udało, ale Śląsk oprócz gry środkiem potrafi też grać skrzydłami. W meczu z nami też pokazali parę takich akcji, ale z drugiej strony ja mam takie wrażenie, że wystarczyło ich troszeczkę bardziej przycisnąć i tak naprawdę już nie grali tak składnie i dokładnie piłką oraz się gubili. Wydaje mi się, że to na nich w drugiej połowie wystarczyło. Dlatego wywieźliśmy z Wrocławia jeden punkt - podkreślił Grodzicki.
Gola dla Ruchu na wagę remisu, po dośrodkowaniu Gabora Straki, strzelił Arkadiusz Piech. - Każdy z nas mógł strzelić bramkę. Fajnie, że padło na Arka. Obojętnie kto strzela gola - ważne, aby drużyna nie przegrywała, a nawet zwyciężała - zaznaczył piłkarz Niebieskich.
Nie chciał on jednak zbytnio komentować decyzji arbitra, które momentami były bardzo kontrowersyjne. - Powiedzmy sobie szczerze - takich sytuacji było więcej w tym meczu. Docierają do mnie głosy, że bramka dla Śląska Wrocław też nie była w stu procentach prawidłowa. Najprawdopodobniej był spalony. W drugiej połowie sędzia z rzutu bramkowego odgwizdał spalonego - skomentował Grodzicki.
- Tych sytuacji było dużo. Nie będę się więcej wypowiadał - podsumował.