Ludovic Obraniak przeniósł się z Lille do Bordeaux w styczniu. O ile w OSC był tylko rezerwowym, o tyle w nowym klubie bryluje i cieszy się zaufaniem trenera Francisa Gillota. Les Dogues wiedzą, jak niebezpieczny potrafi być "Ludo", zwłaszcza przy stałych fragmentach, i chcą zabronić mu występu!
- Nie wiem, co wydarzy się w niedzielę. W każdym razie pewne rzeczy zostały ustalone i zobaczymy. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Nie jestem ani Gillotem, ani Obraniakiem - trener Lille Rudi Garcia powołuje się na dżentelmeńską umowę zawartą pomiędzy klubami przy transferze reprezentanta Polski.
Żyrondyści ani myślą jednak rezygnować z kadrowicza Franciszka Smudy. - Od momentu, w którym Lille przestało płacić Obraniakowi, takie chwyty nie mają sensu. To jest tak, jakbyśmy my żądali, żeby Rio (Mavuba - przyp.red). nie zagrał w tym meczu, bo kiedyś zakładał koszulkę Bordeaux. W ich prośbie nie ma żadnego logiki - komentuje Gillot.
Sam Obraniak do powrotu na Stade Lille-Metropole podchodzi ze spokojem. - Nigdy nie jest łatwo wracać do miejsca, w którym spędziło się tyle lat. Jednak odszedłem z klubu z czystym sumieniem i poczuciem spełnienia. Do nikogo nie żywię urazy i na pewno nie zamierzam się na nikim mścić. Nie chcę, żeby wszystko kręciło się wokół mnie - mówi skromnie 27-latek.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)