Stefan Majewski: Celem nadal jest piąte miejsce

TVN Agency / Na zdjęciu Stefan Majewski
TVN Agency / Na zdjęciu Stefan Majewski

Porażka 0:1 z beniaminkiem ekstraklasy nie napawa optymizmem sympatyków Cracovii także z innego powodu. Kontuzje czołowych zawodników (w meczu z wrocławianami nie wystąpili Dariusz Kłus, Marcin Krzywicki, Karol Kostrubała - przyp. red.), a także nerwowe ruchy związane ze znalezieniem optymalnych pozycji dla poszczególnych graczy - ma o czym myśleć trener Majewski na tydzień przed pierwszym gwizdkiem w spotkaniu z Piastem Gliwice.

O ile pierwsza połowa w wykonaniu Cracovii mogła się podobać kibicom zgromadzonym na stadionie przy ulicy Kałuży, o tyle o drugiej wszyscy chcą jak najszybciej zapomnieć.

- Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. W tej części gry Śląsk nie stworzył żadnej sytuacji podbramkowej, z kolei my mieliśmy wówczas trzy, cztery dobre okazje do zdobycia gola - powiedział Stefan Majewski i dodał: - Druga odsłona była słabsza. Zmieniliśmy kilku zawodników, Śląsk siedmiu czy ośmiu i nasza gra siadła. Nie potrafiliśmy utrzymać rytmu, który prezentowaliśmy w pierwszej połowie.

Mimo kiepskiej postawy, a momentami dramatycznie słabej dyspozycji Pasów w drugiej połowie, to właśnie Cracovia mogła i powinna strzelić co najmniej dwie bramki. Rozregulowany celownik w piątkowy wieczór miał jednak Bartłomiej Dudzic. Najpierw w 65. minucie idealną centrą z prawej strony popisał się Dariusz Pawlusiński, ale Dudzic był zbyt odchylony i jego uderzenie głową poszybowało bardzo daleko od bramki Andrzeja Olszewskiego. Pięć minut później ponownie Pawlusiński zagrał, tym razem płasko po ziemi, do Dudzica. W tym przypadku piłka po uderzeniu napastnika Pasów minęła Olszewskiego, lecz także o kilkanaście centymetrów prawy słupek bramki Śląska. - Takich okazje, jakie zmarnował Bartek, nie można nie wykorzystywać - podsumował Majewski.

Zaskoczeniem dla wszystkich obserwatorów piątkowego sparingu było wystawienie w środkowej linii nominalnego obrońcy Łukasza Tupalskiego. Były zawodnik Groclinu zupełnie nie radził sobie w tej strefie boiska, a na dodatek bardzo łatwo dawał się prowokować zawodnikom gości. Wreszcie w 85. minucie po brutalnym ataku na nogi Krzysztofa Wolczka ujrzał jak najbardziej zasłużoną drugą żółtą i w konsekwencji, czerwoną kartkę. - Wprowadziłem Tupalskiego do drugiej linii, bo z jednej strony chciałem, żeby zawodnik zagrał, a z drugiej oszczędzałem Arka Barana. Nie chciałem zmieniać pozycji Michałowi Karwanowi, stąd decyzja o wystawieniu Tupalskiego przed dwoma obrońcami - dodał trener Majewski.

Test z Tupalskim w środkowej linii jako alternatywa dla Barana został jednak oblany. Kto zatem będzie następny w kolejce do zastąpienia kapitana Pasów na wypadek jego ewentualnej kontuzji? - W środkowej linii może występować także Sławek Szeliga. Jego przesunąłem w drugiej połowie na prawą obronę kosztem Przemka Kuliga. Wiadomo, że na chwilę obecną nie wiemy, czy Przemek będzie z nami od pierwszych meczów (Górnik Łęczna chce 300 tysięcy złotych za grę Kuliga w rundzie jesiennej w Krakowie - przyp. red.) - przyznał Stefan Majewski.

Niezależnie od kiepskiej postawy swoich podopiecznych, szkoleniowiec twardo obstaje przy założeniu, że w tym sezonie Pasy mogą poprawić lokatę w lidze na zakończenie sezonu nawet o dwie pozycje. - Jeżeli coś się buduje powoli, zawodników będą omijać kontuzje i na dodatek będą grali na swoim normalnym poziomie, to stać nas na to, żeby na mecie sezonu znaleźć się o dwa miejsca wyżej w tabeli niż w poprzednich rozgrywkach - dodał na zakończenie Stefan Majewski.

Komentarze (0)