Nie da się ukryć, że takie bramki, jak ta na 0:1 w Wodzisławiu, zdarzają się bardzo rzadko. Mateusz Pielach przebiegł kilkanaście metrów, przymierzył z dystansu i piłka po pięknym strzale wylądowała w bramce strzeżonej przez Dariusz Trelę. - Muszę przyznać, że taka bramka zdarza się raz na sto tysięcy, a może nawet raz na milion prób. Z Piastem piłka podskoczyła, uderzyłem i dzięki Bogu wpadła ona do siatki - stwierdził strzelec pierwszego gola.
Sam zawodnik przyznaje, że w meczu z Piastem jego drużyna nastawiona była przede wszystkim na przeprowadzanie szybkich kontrataków. Udało się to zrealizować, jednak nie w stu procentach. - Naszym głównym założeniem było to, aby w tym spotkaniu zagrać z kontrataku. Uważam, że do 70. minuty wychodziło nam to znakomicie - podkreślił obrońca.
Wiele kontrowersji wzbudził rzut karny podyktowany przeciwko Bogdance. Podopieczni Piotra Rzepki nie zgadzają się z taką decyzją arbitra i uważają, że wypaczyło to końcowy rezultat. - Moim zdaniem sędzia troszeczkę źle się zachował, bowiem nie było rzutu karnego. To tylko dodało wiatru w żagle drużynie gospodarzy i niestety skończyło się to dla nas podziałem punktów, ponieważ Piastowi udało się w końcówce strzelić jeszcze jedną bramkę - zakończył testowany niegdyś przez niebiesko-czerwonych zawodnik.