Podopiecznym Tomasza Kafarskiego bardzo trudno było cokolwiek powiedzieć po trzeciej porażce z rzędu w stosunku 0:1, w tym w Pucharze Polski z trzecioligową Limanovią Limanowa. Czarny tydzień dla Lechii na długo zapamiętają w Gdańsku. - Tak, zgadzam się - to był okropny tydzień. Przegraliśmy z Koroną, Limanovią i teraz z Podbeskidziem. Za każdym razem 0:1. Ciężko mi coś powiedzieć - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Josip Tadić, napastnik Lechii. - Musimy być razem w tym trudnym dla nas czasie i starać się robić więcej dla osiągnięcia sukcesów, dla tego klubu - dodał.
Gracze Lechii mają w tym sezonie ogromne problemy ze strzelaniem bramek. Najlepszy strzelec drużyny - Piotr Wiśniewski - ma ich na koncie raptem dwie. Tylko jednego gola zdobył Ivans Lukjanovs, a Chorwat Josip Tadić, który miał być receptą dla Lechii na jej niemoc strzelecką... zero. W piątek również nie potrafił znaleźć drogi do bramki bronionej przez Mateusza Bąka.
- Oczywiście, nie strzeliłem bramki, jednak nie miałem za bardzo okazji ku temu. A jak dostawałem piłki, to za mocne, aby do nich dojść. Cały zespół miał może jedną dogodną, stuprocentową okazję strzelecką. Nie myślę więc, że to jest jakiś problem związany ze mną. Jeśli miałbym jakieś dogodne okazje, to myślę że bym strzelił bramkę. Przy jednej z sytuacji dostałem za szybką piłkę i nie miałem czasu na reakcję - usprawiedliwiał się napastnik Lechii.
Lechia nie potrafiła w piątek sforsować zasieków obronnych Podbeskidzia. Środkowi obrońcy Podbeskidzia wreszcie zagrali czujniej w defensywie. - To był dość trudny mecz. Po obu stronach pola karnego było drużynom bardzo ciężko. Rywale skontrowali w końcowym fragmencie meczu i zdobyli bramkę - analizuje Tadić.
Co powinien zmienić w grze Lechii trener Tomasz Kafarski, aby ta zaczęła grać choćby tak jak wiosną, czyli porywająco i ofensywnie? - Nie wiem, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Ja jestem tylko piłkarzem i muszę grać na boisku, a trener powie mi, co trzeba zrobić, aby było lepiej - zaznacza Chorwat.