- Czeka nas niezwykle ważne spotkanie, zwłaszcza że ostatnio zanotowaliśmy dwa niepowodzenia. Sytuacja w tabeli jest nieciekawa, lecz mam nadzieję, że właśnie w starciu z wiceliderem pokażemy charakter - przyznał opiekun zielonych.
Jak Artur Płatek tłumaczy fenomen Floty, która straciła przed sezonem trenera Petra Nemca, a także wielu podstawowych piłkarzy, jednak mimo to zajmuje 2. pozycję i wciąż jest postrachem faworytów? - Myślę, że Świnoujście - podobnie zresztą jak Radzionków, gdzie gościliśmy w ubiegłą niedzielę - to doskonały teren dla zawodników, by się wypromować. Gdy ktoś nie jest mile widziany w innych klubach, to może zakotwiczyć w Ruchu lub Flocie i tam kontynuować karierę. Na całą sprawę można też spojrzeć szerzej. To, że w czołówce mamy takie niespodzianki jak obecnie, wynika po prostu z realiów I ligi. Dobre przygotowanie fizyczne w połączeniu z agresywną grą często jest gwarantem sukcesu. Ta klasa rozgrywkowa w stosunkowo niewielkim stopniu jest nastawiona na umiejętności. Bez walki nie da się tu nic osiągnąć. Przekonują się o tym nawet najlepsze zespoły.
Warta wciąż nie jest optymalnej formie fizycznej. By to poprawić, w środku tygodnia przeprowadzono badania wydolnościowe. - Wyniki będą miały na celu wyznaczenie kierunku dalszej pracy. To ma spore znaczenie, bo przecież nie możemy narzucić zawodnikom takich obciążeń jak w okresie przygotowawczym. Wtedy nie mielibyśmy szans na dojście do właściwego poziomu - zaznaczył Płatek.
Szkoleniowiec zielonych wciąż jest zdania, że mimo kłopotów kondycyjnych, jego podopieczni mogli zanotować ostatnio lepsze rezultaty. - W ciągu dwóch kolejek przegraliśmy dwa spotkania i oba na własne życzenie. W meczu z Olimpią Grudziądz straciliśmy gole, które absolutnie nie powinny mieć miejsca. Te bramki nie padły po świetnych kontrach rozpoczętych pod polem karnym przeciwnika, lecz po stratach, które zdarzyły nam się na własnej połowie. Gdyby ktoś nas "rozklepał", to chyliłbym przed nim czoło, ale tak nie było. Popełniliśmy po prostu dziecinne błędy. Bardzo podobnie było w Radzionkowie. Do pewnego momentu wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą i rywalizacja układa się na remis. Tymczasem straciliśmy frajerskiego gola po stałym fragmencie, po chwili kolejnego i było "pozamiatane". Jeszcze przy stanie 0:0 mieliśmy kilka okazji, by samemu otworzyć wynik i uniknąć tej porażki. Wszystko leży po prostu w głowach zawodników i formie fizycznej. Piłkarz optymalnie przygotowany myśli szybciej i szybciej też podejmuje decyzje. Jeśli tego nie ma, to zaczynają się pomyłki.
Kto według Płatka jest faworytem niedzielnej potyczki? - Trudno odpowiedzieć na takie pytanie. Liczę, że moi podopieczni pokażą charakter i zobaczę na boisku taką drużynę jak choćby w środowym sparingu. Chodzi mi przede wszystkim o to, żeby nie kalkulować. Nie możemy zastanawiać się czy wytrzymamy, tylko cały czas myśleć o zwycięstwie. W poprzednich meczach miewaliśmy z tym problemy. Teraz chcemy jak najdłużej narzucać rywalowi swoje warunki i dać z siebie absolutnie wszystko.
Warta zajmuje obecnie 10. miejsce w tabeli, a więc lokuje się w takiej samej strefie jak w czasach gdy borykała się z ogromnymi kłopotami finansowymi. Jak wytłumaczyć to zjawisko? - Ten fenomen nie dotyczy tylko naszego klubu, lecz całego polskiego futbolu. Niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z sytuacją, że gdzieś było biednie, a mimo to drużyna grała bardzo dobrze. Później przychodził sponsor i nagle pojawiał się problem. Idealnym przykładem jest Cracovia, w której kiedyś pracowałem. Od momentu gdy straciłem tą posadę minęły już dwa lata. W tym czasie wydano tam chyba 30 mln zł na transfery, skład jest bez porównania lepszy, a wyników nadal nie ma - zakończył Płatek.