Stal nie do złamania - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Wisła Puławy

Sporą ilość emocji dostarczyło spotkanie w Stalowej Woli. Gospodarze prowadzili już 2:0, lecz piłkarze Wisły Puławy się nie poddali i doprowadzili do wyrównania. Ostatecznie jednak to Stal wygrała 3:2. W meczu cudownego gola zdobył Kamil Walaszczyk.

W ostatniej kolejce piłkarze Stali Stalowa Wola na wyjeździe wysoko pokonali beniaminka Pogoń Siedlce. Tym razem podopieczni Sławomira Adamusa zmierzyli z innym beniaminkiem, Wisłą Puławy. I też zwyciężyli.

Piłkarze z Puław od początku nastawili się na otwartą grę z jednym z kandydatów do awansu na zaplecze T-Mobile Ekstraklasy i atakowali. W 8. minucie gospodarze przeprowadzili jednak groźną akcję. Po dośrodkowaniu Rafała Turczyna z 6 metrów główkował Wojciech Fabianowski. Pewnie między słupkami spisał się jednak Kamil Beszczyński, golkiper Wisły. Kilka minuty później z dystansu strzelił Mateusz Gawrysiak, lecz Bartłomiej Dydo nie miał problemów ze skuteczną interwencją. Goście często próbowali bramkarza Stali zaskoczyć uderzeniami zza pola karnego, ale w większości te strzały były niecelne. W 17. minucie Stalowcy objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu Kamila Walaszczyka z rzutu wolnego w polu karnym najwyżej do piłki wyskoczył Wojciech Fabianowski. Tym razem po jego strzale głową Beszczyński musiał już wyciągać piłkę z bramki.

W 21. minucie błąd popełniła defensywa gospodarzy. Piłka trafiła do zupełnie niepilnowanego Mateusza Olszaka. Ten z 17 metrów oddał jednak minimalnie niecelny strzał. Było to sporego kalibru ostrzeżenie dla obrońców Stalówki. W 21. minucie Stal powinna jednak podwyższyć prowadzenie. Wtedy to bowiem zakotłowało się w polu karnym gości, piłkę do bramki próbowali wepchnąć Fabianowski i Wojciech Białek, lecz za każdym razem z linii bramkowej wybijali ją obrońcy Wisły. W kolejnych minutach przewagę na boisku w Stalowej Woli uzyskali zawodnicy z Puław. Nie potrafili oni jednak ulokować futbolówki w siatce Dydy. Goście atakowali, lecz to Stal podwyższyła prowadzenie. W 33. minucie kapitalnym strzałem z ponad 30 metrów popisał się Kamil Walaszczyk. Chwilę później futbolówka zatrzepotała w siatce. Golkiper beniaminka II ligi nie miał nic do powiedzenia. - Byłem już zły na siebie, że tyle razy próbowałem i nic nie wpadało. Mówiłem, że teraz muszę się przełamać. Bardziej cieszą mnie trzy punkty niż moja bramka - mówił po meczu piłkarz Stali.

Wydawało się, że stalowowolanie kontrolują poczynania na boisku, lecz w 44. minucie po zespołowej akcji piłka trafiła do Mateusza Olszaka, który mimo asysty obrońcy oddał strzał z 17 metrów. Pomimo interwencji bramkarza Stali futbolówka wpadła do bramki.

Pod początku drugiej połowy do ataku ruszyli piłkarze Wisły Puławy. W 52. minucie blisko zdobycia gola był Rafał Giziński, lecz w bardzo dobrej okazji posłał on piłkę obok słupka. Goście nie zamierzali jednak przestać atakować i już już minutę później doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu z prawej strony celnym strzałem głową popisał się Konrad Nowak. Po stracie drugiego zielono-czarni ruszyli do ataku, ale co chwilę nadziewali się na bardzo groźne kontry gości. Tylko nieskuteczności Wiślaków Stalowcy mogą zawdzięczać to, że nie stracili kolejnych goli.

Wraz z upływem kolejnych minut gospodarze zaczęli uzyskiwać jednak coraz większą przewagę. W 76. minucie wprowadzony na boisko Michał Skórski wyprowadził ładną akcję, później piłka trafiła do Tomasza Demusiaka, który popisał się bardzo dobrym dośrodkowaniem ze skrzydła. W polu karnym najwyżej do piłki wyskoczył właśnie Skórski. Po jego strzale głową piłka wpadła do bramki.

Po kolejnych objęciu prowadzenia przez gospodarzy widowisko nabrało rumieńców. Goście chcieli doprowadzić do wyrównania, a Stalowcy nie popełnili tego błędu co wcześniej i nie skupili się tylko na defensywie, lecz śmiało atakowali. - Stalówka nic nie pokazała. Wykorzystała jakieś dwa, trzy nasze błędy i strzeliła nam trzy gole. Raczej to my przeważaliśmy, prowadziliśmy grę. Niestety nie zawsze jak się gra w piłkę to się wygrywa mecz - komentował po ostatnim gwizdku sędziego Mikołaj Skórnicki, zawodnik klubu z Puław.

Ostatecznie w Stalowej Woli więcej goli już nie padło i drugie z rzędu zwycięstwo odnieśli piłkarze Stali Stalowa Wola. Stalowcy pokazali charakter, bo zdołali jednak przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Trenerzy po meczu:

Mariusz Sawa (trener Wisły Puławy): Gratuluję Sławkowi (Adamusowi - dop.red) wygranej. Strzelił o jedną bramkę więcej i wygrał. Tyle mam do powiedzenia na temat tego meczu. Nie będę się wypowiadał na temat gry, bo obiecałem, że zagramy bardzo ofensywnie. Tak zagraliśmy. Uważam, że zagraliśmy niezłą piłkę, ale wynik idzie w świat. To mnie nie zadowala i nie chce mi się gadać o tym meczu.

Sławomir Adamus (trener Stali Stalowa Wola): My chcieliśmy to spotkanie wygrać. Troszkę to chyba spętało nogi zawodnikom. Za dużo było szarpania, nie było płynnej gry. Uważam, że taki Nowak (Konrad Nowak - dop.red) marnuje się w tej lidze, bo powinien grać przynajmniej szczebel wyżej. Cieszmy się ze zwycięstwa. Zwycięzców się nie sądzi.

Stal Stalowa Wola - Wisła Puławy 3:2 (2:1)

1:0 - Fabianowski 17'

2:0 - Walaszczyk 33'

2:1 - Olszak 44'

2:2 - Nowak 53'

3:2 - Skórski 76'

Składy:

Stal Stalowa Wola: Dydo - Demusiak, Żmuda, Wieprzęć, Kusiak - Piątkowski, Horajecki, Walaszczyk, Turczyn (71' Skórski) - Fabianowski - Białek (61' Radawiec).

Wisła Puławy: Beszczyński - Gawrysiak, Skórnicki, Budzyński, Giziński, Orzędowski (82' Wójtowicz), Mokiejewski (61' Wiącek), Olszak (71' Kozieł), Misztal, Giza, Nowak.

Żółte kartki: Kusiak, Wieprzęć, Radawiec (Stal) oraz Nowak (Wisła).

Sędzia: Robert Hasselbusch (Warszawa)

Widzów: 1200.

Źródło artykułu: