Od początku meczu Lech ruszył do odważnych ataków, ale nie wykorzystał kilku dogodnych okazji, co się na nim zemściło, bo do siatki trafiła Wisła, która po zdobytym golu opanowała przebieg meczu. - Pierwsze 20 minut zagraliśmy świetnie i powinniśmy wykorzystać okazję, które mieliśmy. Wtedy powinno być 2:0 dla nas. Tak się nie stało i to jest główną przyczyną porażki - mówi Dimitrije Injac. - Taka jest piłka nożna, że jak nie strzelasz bramki, to wszystko się odwraca i ją tracisz.
Serbski pomocnik nie miał jednak wątpliwości, że triumf gości był w pełni zasłużony. Podopieczni Roberta Maaskanta stworzyli sobie więcej sytuacji strzeleckich. - Wisła wygrała zasłużenie. Jest to sprawiedliwy wynik . Ich szczęściem było to, że wykorzystali jedną z pierwszych okazji - dodaje "Dima".
W porównaniu do poprzednich meczów w składzie Lecha doszło do kilku zmian. Były one wymuszone kontuzjami albo udziałem niektórych zawodników w zgrupowaniach reprezentacji. - Byliśmy na to przygotowani, bo ćwiczyliśmy różne warianty. W pierwszych minutach pokazaliśmy, że potrafimy grać dobrze niezależnie od ustawienia. Każdy zawodnik, który wchodzi daje z siebie wszystko - opowiada Injac.
Lech nie po raz pierwszy pokazał, że ma problem z odrabianiem strat. Podobnie było w minionej kolejce, a także w poprzednim sezonie. - Problem może leżeć w psychice naszego zespołu, że jak nie wykorzystamy na początku kilku sytuacji i stracimy gola, to potem nie potrafimy się podnieść - zakończył Injac.