Takie głosy dało się słyszeć m. in. po potyczce zielonych z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Ekipa z Drogi Dębińskiej prowadziła już 2:0, by w końcówce roztrwonić tą przewagę i stracić dwa punkty. Ostatnie 20 minut w wykonaniu Warty było zresztą bardzo słabe. Goście mogli się wtedy pokusić nawet o trzecią bramkę.
Czy mizerna końcówka oznacza, że zespół ze stolicy Wielkopolski ma problemy kondycyjne? Takie sygnały płynęły ze strony niektórych piłkarzy. - Być może w naszej postawie da się zauważyć pewne problemy fizyczne. W ostatnim czasie wprowadziliśmy przecież trochę zmian, także w sposobie treningu. Wciąż pracujemy nad poprawą jakości zajęć. Niewykluczone, że w początkowym etapie może się to przekładać na naszą dyspozycję w meczach. Uważam jednak, że tak doświadczona drużyna - nawet mimo problemów kondycyjnych - nie powinna dać sobie wydrzeć zwycięstwa przy prowadzeniu 2:0 - skomentował Artur Płatek.
Szkoleniowiec poznaniaków jest zdania, że praca, którą wykonuje z zawodnikami na zajęciach, pcha zespół we właściwym kierunku. - Jeśli spojrzymy na drugą połowę spotkania z Termaliką, to przynajmniej w moim odczuciu było wtedy kilka dobrych fragmentów w naszej grze. Potrafiliśmy wypracować przewagę, mieliśmy sporo odbiorów w drugiej linii, nieźle wyglądały także akcje skrzydłami. Myślę, że oprócz formy fizycznej trzeba brać pod uwagę również psychikę. Ona też mogła być kluczem do uzyskania korzystnego wyniku - dodał Płatek.
Słaba postawa w końcówce przydarzyła się Warcie nie tylko w ubiegłą niedzielę. Tego rodzaju problemy zieloni mieli choćby w Bytomiu, gdzie z kłopotami utrzymali skromne prowadzenie 1:0. Również w domowym starciu z Piastem Gliwice (przegranym 1:3) próżno było oczekiwać zrywu poznaniaków w ostatnich minutach. Trzeba jednak przyznać, że wówczas I-ligowiec ze stolicy Wielkopolski mizernie prezentował się przez cały mecz, co poskutkowało dymisją trenera Czesława Jakołcewicza.