Adam Frączczak: Oby moje występy stały się normalnością

Jednym z zawodników Pogoni, który otrzymał szansę pokazania się w meczu z elbląską Olimpią był Adam Frączczak. Swoim występem zgłosił akces do podstawowej jedenastki Portowców, zaprezentował niezłą formę i ustrzelił bramkę w końcówce pierwszej połowy. - Zagrałem także w Polkowicach, ale muszę przyznać, że wówczas zmarnowałem swoją szansę. Przeciw Olimpii było już o wiele lepiej - ocenił Frączczak.

Adam Frączczak dołączył do kadry Pogoni podczas zimowego okna transferowego, przekonując do swoich umiejętności trenera Artura Płatka. Za kadencji poprzedniego szkoleniowca Portowców, wybiegł na murawę już w pojedynku otwierającym rundę rewanżową, następnie grywał regularnie przez całą piłkarską wiosnę. Pewniak w talii trenera Płatka odwdzięczył się sześcioma bramkami, przy okazji zbierając wiele pochlebnych recenzji i będąc okrzykniętym największym odkryciem rundy w Szczecinie.

GALERIA: Pogoń Szczecin - Olimpia Elbląg 3:1

Gdy na stanowisku trenera Portowców pojawił się Marcin Sasal, dla Frączczaka rozpoczął się nieco gorszy okres w drużynie. Były piłkarz Kotwicy Kołobrzeg stracił miejsce w podstawowym składzie, a na dodatek dręczył go pech, gdy jego występ na otwarcie ligi uniemożliwił przepis o obowiązkowej grze młodzieżowca. Mimo pochlebnych słów ze strony szkoleniowca, Frączczak musiał ustąpić miejsca w składzie młodszemu Robertowi Mandryszowi. Swojej szansy doczekał się dopiero tydzień później, przeciw KS Polkowice. - Jednak wówczas tę szansę zmarnowałem, muszę to powiedzieć z czystym sumieniem - przyznał pomocnik, który na kolejny ligowy występ musiał czekać do sobotniego meczu z Olimpią Elbląg.

- Tym razem pokazałem się z lepszej strony i liczę, że moja obecność w podstawowym składzie nie będzie już dla kibiców zaskoczeniem, a ponownie normalnością. Dążę do tego, zobaczymy na ile mi się to powiedzie. Na dzień dzisiejszy cieszę się z występu, w którym dodatkowo zdobyłem bramkę - opowiadał po ostatnim gwizdku Frączczak, który wpisał się na listę strzelców w końcówce pierwszej połowy, wykorzystując dośrodkowanie Ediego Andradiny. Dodatkowo zaprezentował kilka ciekawych rajdów, będąc aktywnym w grze ofensywnej.

Adam Frączczak podczas sobotniego starcia z Olimpią Elbląg

Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Portowców 3:1, dzięki czemu utrzymali bezbłędną skuteczność na własnym terenie. Wygrana pozwoliła im awansować na pozycję wicelidera, będąc zarazem najbardziej bramkostrzelną drużyną w stawce. - Taką formę strzelecką powinniśmy utrzymywać bez przerwy. Jesteśmy na tyle silnym zespołem, że musimy co tydzień walczyć o pełną stawkę, a twierdzę przy Twardowskiego uczynić niezdobytą jeszcze przez długi czas. Dążymy, aby tak właśnie się stało - zapewniał pomocnik.

Radujący się z kompletu punktów Frączczak nie zapomniał pochwalić sobotniej postawy Olimpii Elbląg, której zawodnicy potrafili dłuższymi okresami zepchnąć gospodarzy do defensywy. Przyjezdni zaprezentowali na Pomorzu odważny futbol, nie sprawiali wrażenia ekipy pragnącej cały czas murować bramkę. - Oglądaliśmy ich wcześniejsze spotkania i wiedzieliśmy, że ich poczynania nie będą polegały na wybijaniu futbolówki i czekaniu na przypadkowo odbitą piłkę w przodzie. Po powrocie z szatni elblążanie uwierzyli w siebie i zaczęli lepiej operować piłką. Trochę oddaliśmy im pole, co nie zmienia faktu, że skonstruowali kilka dłuższych, ofensywnych akcji. Udało nam się jednak podwyższyć prowadzenie i było już oczywiste, że punkty pozostaną w Szczecinie - oceniał wydarzenia sobotniego wieczoru Frączczak.

Mankamentem Pogoni w trwającym sezonie jest kiepska postawa w meczach wyjazdowych, z których przywieźli dotychczas dwa, rozczarowujące punkciki. Dodatkowo, szczeciński pierwszoligowiec prezentuje poza własnym podwórkiem znacznie mniej efektowny styl gry, w niewielu aspektach przypominając skuteczny zespół z domowych konfrontacji. Piłkarze Pogoni niechętnie doszukują się przyczyn takiego stanu rzeczy, jednocześnie zapewniając, że najbliższa potyczka w Grudziądzu jest doskonałą okazją na odwrócenie karty.

- Ciężko powiedzieć, z czego wynika nasza wyjazdowa niemoc. Wiadomo, że w Szczecinie jesteśmy naprawdę mocni i możemy pozostawić każdego rywala w pokonanym polu. Poza własnym stadionem gra się trudniej, pojedynki wyglądają różnie. Wpływają na to bardzo różne czynniki - unikał postawienia diagnozy Frączczak. - Oczywiście musimy poprawić grę na wyjazdach, od następnego meczu powinniśmy realizować plan i nareszcie przywieźć do domu komplet punktów - dodał 24-letni zawodnik.

CZYTAJ TAKŻE:

Echa meczu Pogoń Szczecin - Olimpia Elbląg<--

Daniel Koczon: Bramkarzowi rywali należy się duże piwo<--

Źródło artykułu: