- Przed nami dwa bardzo fajne mecze z silnymi zespołami i okazuje się, że mamy w kadrze najwięcej kontuzji, odkąd jestem selekcjonerem - ubolewa Franciszek Smuda. Spośród graczy, którzy pierwotnie otrzymali powołanie na spotkania z Meksykiem i Niemcami, urazów doznali Hubert Wołąkiewicz, Łukasz Broź, Eugen Polanski i Rafał Murawski, a selekcjoner wciąż nie może przecież korzystać z usług Łukasza Piszczka i Sebastiana Boenischa, do formy powraca dopiero Maciej Sadlok, a klubu szuka Ireneusz Jeleń.
Wśród piłkarzy powołanych na zgrupowanie w trybie awaryjnym znaleźli się Cezary Wilk, Janusz Gol i Marcin Wasilewski, który zastąpił - także dokooptowanego do składu kadry po terminie - Brozia. - Powołaliśmy go, a on przyjechał i mówi, że nie może chodzić - tak Smuda opisuje sytuację defensora Widzewa. - Trudno musimy, jakoś to posklejać. Tych urazów jest co niemiara, wspólnie naliczyliśmy z siedmiu obrońców, którzy są kontuzjowani - ciągnie zmartwiony selekcjoner.
Jakby tego było mało, kilku graczy ma spore problemy w klubach. Rezerwowym w Lille wciąż pozostaje Ludovic Obraniak, mecze Borussii na ławce rozpoczyna w tym sezonie Jakub Błaszczykowski, na debiuty w nowych drużynach wciąż czekają Przemysław Tytoń i Grzegorz Sandomierski, zaufania trenera nie zaskarbił sobie także Adam Matuszczyk. - On się nie załamuje i walczy - mówi jednak Smuda.
Coś jeszcze? Grający w Trabzonsporze Arkadiusz Głowacki, Adrian Mierzejewski i Paweł Brożek wciąż nie rozpoczęli rozgrywek ligowych, inauguracja sezonu tureckiej ekstraklasy została bowiem przesunięta ze względu na aferę korupcyjną w tamtejszym futbolu. - Przynajmniej są wypoczęci - śmieje się selekcjoner. Po chwili jednak poważnieje. - Chciałbym, żeby wszyscy moi zawodnicy byli zdrowi na październikowym zgrupowaniu, bo jak jestem selekcjonerem, to jeszcze ani jednego spotkania nie rozegraliśmy w pełnym składzie.