Młodszy i lepszy od pozostałych - taka przez lata była wizytówka Wayne'a Marka Rooney'a. - Nasi chłopcy do lat 9 grali z Evertonem i zostali całkowicie rozbici. Rooney strzelił 6 goli, ale jeden z nich był absolutnie wyjątkowy. Właściwie była to klasyczna przewrotka, perfekcyjna przewrotka, która dla dzieci ośmio- czy dziewięcioletnich jest czymś niesamowitym - wspominał po latach Paul McGuinness z Manchesteru United. Gdy 12 lutego 2011 roku już jako snajper Czerwonych Diabłów w podobny sposób pokonał Joe Harta, brytyjskie media uznały tę bramkę za "najpiękniejszą w historii Premier League". - Uderzyłem zupełnie jakbym grał na boisku szkolnym - cieszył się napastnik. - Nigdy wcześniej nie widziałem piękniejszego gola strzelonego na Old Trafford - zachwycony był sir Alex Ferguson. W sezonie 1995/1996 jako junior The Toffies 10-latek zdobył 114 bramek w 29 meczach i już wtedy był uznawany za "cudowne dziecko angielskiej piłki". Wielka kariera "Wazzy" na dobre rozpoczęła się w październiku 2002 roku. Wówczas The Toffies mierzyli się z niepokonanym od 30 meczów Arsenalem, a 16-latek pojawił się na murawie w 80. minucie. Przy stanie 1:1 w doliczonym czasie Rooney otrzymał dalekie podanie od Thomasa Gravesena, spokojnie przyjął piłkę, obrócił się i uderzeniem z 25 metrów strzelił tuż pod poprzeczkę bramki Davida Seamana. Goodison Park oszalał z radości, a komentator BBC Clive Tyldesley krzyczał: - Zapamiętajcie to nazwisko - Wayne Rooney! Talent strzelca docenił sam Arsene Wenger. - Fakt, że nasza rekordowa passa została przerwana, jest rozczarowujący, ale ostatecznie straciliśmy niesamowitego gola zdobytego przez wyjątkowego zawodnika. Rooney jest największym angielskim talentem od czasu, gdy objąłem Kanonierów - komentował Francuz. W Evertonie rodowity liverpoolczyk otrzymał nr "18", który poprzednio należał do słynnego Paula Gascoigne'a. - Jest tak bardzo utalentowany, że może osiągnąć nieprawdopodobne rzeczy - chwalił Wayne'a kończący karierę legendarny reprezentant Synów Albionu. - Rooney porusza się dokładnie w taki sam sposób jak "Gazza". Ma świetną kontrolę nad piłką, mocny i precyzyjny strzał z prawej i lewej nogi. Obrońcy już się go boją - oceniał David Beckham.
Za 2002 rok nastolatkowi przyznano nagrodę dla Sportowej osobowości młodego pokolenia BBC, a sir Bobby Robson nazwał go "perłą w koronie". Niedługo potem, gdy Rooney został uznany za najlepszego piłkarza Europy do lat 21, dołączył m.in. do Marco van Bastena, Paolo Maldiniego i Ronaldo. Choć w rozgrywkach ligowych zdobył dla ekipy Davida Moyesa łącznie tylko 15 goli, do kluby spłynęły lukratywne oferty. Everton odrzucił opiewającą na 20 mln funtów propozycję Newcastle, ale nie oparł się Czerwonym Diabłom, które wyłożyły na stół 25,6 mln. Kibice The Toffies byli - i są po dziś dzień - wściekli, zwłaszcza że najmłodszy strzelec gola w historii Premier League wcześniej zapewniał: - Raz Niebieski, na zawsze Niebieski. Gdy Rooney już jako piłkarz United pojawia się w Merseyside, zawsze jest wygwizdywany i obrzucany wyzwiskami. Transparenty "Od bohatera do zera", "Raz niebieski, teraz czerwony - w naszych sercach martwy" wciąż pojawiają się na Goodison Park. - Podjęcie decyzji o opuszczeniu Evertonu było bardzo trudne. Myślę, że MU jest jedynym klubem, do którego mogłem przejść. Być może już nigdy nie dostałbym takiej szansy. Co tydzień sprawdzam wyniki drużyny i oczywiście życzę jej jak najlepiej. Everton zawsze będzie w moim sercu - tłumaczy się Rooney. W Teatrze Marzeń 18-letni napastnik zanotował debiut-marzenie - popisał się hat-trickiem i asystą w wygranym 6:2 meczu z Fenerbahce. W pierwszym sezonie w Red Devils - 2004/2005 - Anglik zdobył 17 goli, dystansując Cristiano Ronaldo, Paula Scholesa i Ruuda van Nistelrooy'a. Kolejne dwa lata dowiodły, że 19-krotni mistrzowie Anglii nie na darmo wydali na Rooney'a krocie. Uczestnik Euro 2004 i mundialu 2006 przegrał wprawdzie rywalizację o koronę króla strzelców kolejno z Thierry'm Henry'm i Didierem Drogbą, ale zaliczył aż 20 asyst. Coraz większa rola, jaką Rooney zaczął odgrywać w Man Utd, sprawiła, że otrzymał trykot z nr. "10", w którym wcześniej występowali Bobby Charlton, Mark Hughes i Denis Law. - Wayne jest osobą, której należy się ten zaszczyt. Jestem pewien, że powtórzy sukcesy poprzedników i zapisze się złotymi zgłoskami w historii tej wyjątkowej koszulki - przekonywał Ferguson. Równocześnie zaczął o sobie dawać znać trudny charakter "Wazzy". Podczas meczu z Villarreal otrzymał czerwoną kartkę za kpiny z decyzji arbitra. Gdy Manchester zmierzył się z FC Porto, napastnik uderzył łokciem Pepe. Podobny incydent miał miejsce w lutym 2011 roku, gdy Rooney umyślnie i bez piłki trafił w twarz Jamesa McCarthy'ego z Wigan. Największy skandal wybuchł podczas MŚ w Niemczech, kiedy jego faul na Ricardo Carvalho znacznie ograniczył szanse Anglii na awans do półfinału. - Gdy zobaczyłem, że sędzia wyciąga czerwoną kartkę, oniemiałem! Absolutnie nie miałem zamiaru nadepnąć rywala. Jestem niewypowiedzianie rozczarowany - smucił się, równocześnie zapewniając o swojej uczciwości. - Nurkowanie w piłce istnieje od lat. Ja jednak gram uczciwie. Każdy, kto ogląda moje mecze, wie, że postępuje tak fair, jak tylko mogę - zapewniał. - Rooney musi żyć trochę na krawędzi, ponieważ wtedy gra lepiej. Daje z siebie wszystko, gdy ma odpowiedni poziom adrenaliny - komentował wielokrotny reprezentant Anglii, Terry Butcher.
W latach 2007-2009 "Wazza" nie był pierwszoplanową postacią Czerwonych Diabłów i nie zbierał indywidualnych wyróżnień. Podczas gdy Ronaldo strzelał w Premier League 49 goli, wysunięty napastnik jedynie 24. Kiedy Edwin van der Sar i spółka wywalczyli Puchar Europy, Rooney również nie imponował skutecznością. - Lubię tego zawodnika, ale po dwóch czy trzech bardzo dobrych sezonach jego występy stały się nieco słabsze. Nie wiem dlaczego. Ponadto musi się nauczyć odpowiednio reagować na przeciwników. Gdy jest atakowany, nie może odpowiadać atakiem - upominał napastnika słynny Pele. O jeszcze ostrzejszą krytykę pokusił się znający realia piłki na Wyspach Marek Saganowski. - Rooney jest zawsze wściekły. Gdy oglądam Premier League, zawsze widzę go zdenerwowanego, jeśli coś nie idzie po jego myśli. Jest dobrym piłkarzem, jednak nie prezentuje niczego wyjątkowego - przekonywał "Sagan". Anglikowi nie wiodło się również w kadrze Steve'a McClarena. Po tym jak Synowie Albionu nie awansowali do Euro 2008, odpowiedzialnością za niepowodzenie zaczęto obarczać Rooney'a. - Nie można zrzucać całej winy za grę na jednego zawodnika. Cała kadra grała słabo - stanął w obronie podopiecznego Ferguson. Paradoksalnie szansą dla "Roo" stało się osłabienie Manchesteru. - Cristiano jest niesamowity. To, co zrobił dla United w ostatnich dwóch sezonach, jest fantastyczne. Gra u jego boku sprawia, że ciężko pracuję. Chcę być lepszy od niego i strzelać więcej goli - zapowiadał. I rzeczywiście - po transferze Portugalczyka do Realu Wayne rozwinął skrzydła. Choć Manchester nie obronił mistrzostwa Anglii i pożegnał się z LM już w 1/4 finału, gwiazda Rooney'a błyszczała pełnym blaskiem. Trafiał jak na zawołanie, zdobył 34 gole w 44 meczach i został wybrany najlepszym piłkarzem Premier League. - To wielki honor, czuję się zaszczycony. Gdy w 2005 i 2006 roku byłem tutaj jako najlepszy piłkarz młodego pokolenia, patrzyłem na odbierających główną nagrodę i zawsze chciałem im dorównać. Teraz mam za sobą swój najlepszy sezon, w którym dużo strzelałem, cieszyłem się futbolem i chciałbym to kontynuować - mówił zadowolony 25-latek. Lepiej zaczął spisywać się również pod wodzą Fabio Capello. - Występuje na innej pozycji niż zazwyczaj i prezentuje się bardzo dobrze. Ustaliliśmy, że cofnie się do środka pola - wyjaśniał specjalną taktykę dla "Wazzy" Włoch. Zwyżka formy gwiazdora nie uszła uwadze trenerów czołowych klubów Europy. - Rozmawiałem na poważnie z Waynem i usłyszałem tylko tyle, że chce odejść. Do tej pory pomagaliśmy mu i nie chcemy zamykać przed nim drzwi, gdyby jednak zmienił zdanie - zaszokował piłkarski świat w październiku 2010 roku "Fergie", a angielskie gazety jednym tchem zaczęły wymieniać potencjalnych nabywców: Man City, Chelsea, Real, Barca...
Zaskakująca była również argumentacja, jaką przedstawił "Roo". - Rozmawiałem z dyrektorem generalnym Davidem Gillem i nie otrzymałem oczekiwanych przeze mnie gwarancji w sprawie przyszłego składu. W tej sytuacji oznajmiłem, że nie podpiszę nowego kontraktu - wyjaśniał gwiazdor, próbując wymóc wzmocnienia. Głos w sprawie zabrał wykazujący zainteresowanie Anglikiem Jose Mourinho. - Sądzę, że zostanie. Pewnie ma swoje powody, dla których chciałby odejść, ale jest częścią Manchesteru United, kibiców tego klubu i Old Trafford. Gdyby jednak było inaczej, czekam na jego telefon - komentował "The Special One". Ostatecznie po kilkudziesięciu godzinach Rooney związał się z Red Devils do połowy 2015 roku. - Ostatnio dużo rozmawiałem z menedżerem i właścicielami. Tłumaczyli mi, że jest to miejsce, do którego przynależę. Przekonał mnie geniusz Fergusona, jego wsparcie i wiara we mnie - wyjaśnił. Zaszkodziły mu zamieszanie wokół kontraktu, a także afera seksualna. - Chciałby dalej grać ze swobodą i wolnością, ale oblężenie tabloidów może zniszczyć każdego - narzekał "Boss". Pierwszego gola z gry w sezonie 2010/2011 zdobył dla MU dopiero w styczniu po 945 minutach gry. Gdy jednak niemoc została już przełamana, fani Czerwonych Diabłów znów zaczęli mieć z "Wazzy" wiele radości. 14 trafień i 8 asyst, ważne gole w 1/2 i 1/4 finału Champions League, hat-trick w ciągu kwadransa przeciwko West Ham, a przede wszystkim pomaganie w konstruowaniu akcji, cofanie się do środka pola i na skrzydła oraz aktywniejsza postawa w rozgrywaniu piłki z Javierem Hernandezem, Nanim i Michaelem Carrickiem - to wszystko sprawiło, iż sezon dla Rooney'a, choć w części, został uratowany. W finale Champions League, gdy Manchester zdecydowanie uległ Dumie Katalonii, "Wazza" był najjaśniejszym punktem mistrzów Anglii, zdobył gola i nie odstawał od gwiazd Barcy. Od razu pojawiły się głosy, że szansę dla snajpera stanowi transfer poza Premier League. - Myślę, że najlepsze byłoby dla niego opuszczenie Manchesteru. W innym klubie odbudowałby się. Z pewnością Mourinho w Realu wydobyłby z niego wszystko, co najlepsze - uważa legenda MU, Peter Schmeichel. Niewykluczone, że "Roo" sprawdziłby się też na Camp Nou. - Nie ulega wątpliwości, że jest jednym z najlepszych napastników świata. W oddawaniu strzałów przewyższa nawet Messiego, a w główkowaniu Ronaldo - przekonuje partner z ataku, "Chicharito". - Należy mu się szacunek, bo jest czołowym snajperem globu. To znakomity egzekutor, który od 2009 roku znacznie się poprawił. Myślę, że jest groźniejszy odkąd United grają bez Ronaldo - podkreśla Victor Valdes. - Zawsze powtarzałem, że Rooney jest niebywałym graczem. To taki strzelec, którego chciałby mieć w składzie każdy zespół świata - twierdzi Henry.
Rooney ma jednak świadomość, że do zdobywcy Złotej Piłki z 2009 i 2010 roku wiele mu brakuje. - Messi jest świetnym zawodnikiem i zasłużenie uznaje się go za najlepszego na świecie. Chcę być tak dobry jak on - przyznaje, choć w wieku 16-18 lat jego potencjał był z pewnością porównywalny do talentu Argentyńczyka. Czy kariera "mesjasza angielskiej piłki" rozwija się więc prawidłowo? - Ten chłopak ma niesamowite możliwości, ale wciąż musimy poczekać i pozwolić mu w pełni rozwinąć się oraz dojrzeć piłkarsko. Znacznie poprawił swoją grę w polu karnym, co miało przełożenie na skuteczność. Strzelił ponad 30 goli i myślę, że w kolejnym sezonie będzie jeszcze lepiej - nietrafnie prognozował w lipcu 2010 roku "Fergie". Jak swoją przyszłość widzi Wayne? - Z niecierpliwością oczekuję nadchodzących rozgrywek. Ciekawi mnie, jakich piłkarzy uda się pozyskać Manchesterowi. Chcę tylko wrócić na boisko i strzelać gole. O wyjeździe z Anglii tak naprawdę nigdy nie myślałem. Tu jest mój dom i moja rodzina, jesteśmy szczęśliwi - zapewnia, dodając jednak: - Lubię Serie A, we Włoszech gra się ładny futbol. Sezon 2011/2012 będzie dla Rooney'a kluczowy. By nie powtórzyć losu innych "złotych chłopców": Alana Shearera, Robbiego Fowlera i przede wszystkich Michaela Owena, którzy choć wielokrotnie udowodnili jak wybornymi byli napastnikami, nigdy w pełni nie spełnili oczekiwań i nie poprowadzili Synów Albionu do pierwszego od 1966 triumfu w imprezie mistrzowskiej, musi dać z siebie wszystko podczas Euro 2012. Mając u boku tak wyśmienitych asystentów jak Rio Ferdinand, Steven Gerrard czy Frank Lampard, "Roo" będzie miał ułatwione zadanie. Z Owenem do 25. roku życia Anglicy również wiązali wielkie plany. Jednak dramatyczny spadek formy połączony z nietrafnymi decyzjami transferowymi (Real Madryt, Newcastle United) oraz przewlekłymi kontuzjami zahamowały karierę gwiazdy mundialu z 1998 roku. Rooney musi uczynić wszystko, by nie podzielić losu obecnego klubowego kolegi. Jako rasowy napastnik powinien mieć jeszcze jeden cel - tytuł króla strzelców Premier League, w rywalizacji o który dystansowali go dotąd m.in. Nicolas Anelka i Dimitar Berbatow. Póki co Rooney'owi, o którym głośno było ostatnio ze względu na... przeszczep włosów, tak samo daleko do miana zmarnowanego talentu, jak i tytułu zbawcy brytyjskiego futbolu.