Bez względu na przepaść, jaka w ligowej tabeli dzieli Polonię Bytom i Lecha Poznań oba kluby obecny sezon mogą spisać na straty. Śląska drużyna jest dziś o krok od degradacji do pierwszej ligi, zaś zespół ze stolicy Wielkopolski w przyszłym sezonie najprawdopodobniej nie zagra w europejskich pucharach. Aby którejś z drużyn udało się marazm przełamać musiałby wydarzyć się cud, bo ich przyszłość nie leży już tylko w nogach, rękach i głowach samych zawodników, lecz wynikach rywali.
Polonia po trzech porażkach z rzędu dała się złapać rywalom i spadła do strefy spadkowej. Niebiesko-czerwoni piwa naważyli sobie niejako na własne życzenie. Wszak przez całą rundę wiosenną we frajerski sposób oddali rywalom tak wiele punktów, że dopisując je dziś na konto śląskiej drużyny można by w niej upatrywać kandydata do walki o miejsce w czołówce.
Bytomska rzeczywistość okazała się być jednak znacznie bardziej brutalna i dziś, żeby uniknąć degradacji Polonia musi za wszelką cenę zdobyć trzy punkty w meczu z Lechem i liczyć na potknięcie Arki Gdynia i Cracovii. Jeżeli oba zespoły zapunktują, a drużyna z Olimpijskiej nie wygra potyczki z Kolejorzem, bytomianie spadną na samo dno ligowej tabeli i swoje szanse na utrzymanie w ekstraklasie ograniczą do minimum, a środowe spotkanie będzie najpewniej ostatnim meczem ekstraklasy w Bytomiu na dobrych kilkanaście (kilkadziesiąt?) lat.
O tym jak ważna dla śląskiej drużyny jest batalia z ustępującym mistrzem Polski w Bytomiu nikomu przypominać nie trzeba. Świadomość tego mają też działacze Polonii, którzy w newralgicznym punkcie sezonu zdecydowali się na zmianę szkoleniowca. Roberta Góralczyka na stanowisku zastąpił Dariusz Fornalak, a zmiana miała miejsce kilkadziesiąt godzin przed meczem z poznańską lokomotywą. Fornalak przez bytomskich kibiców jest kojarzony z pasmem sukcesów. Pod jego przed czterema laty niebiesko-czerwoni weszli do piłkarskiego raju, a w debiutanckim sezonie po dramatycznym boju zdołali ligowy byt zachować. Czy tym razem uda się mu uratować zespół przed spadkiem na samo dno piekła?
Niewiele lepsze nastroje panują obecnie przy Bułgarskiej. Wszak degradacja na zaplecze ekstraklasy Lechowi nie grozi, ale poznańska drużyna w tym sezonie spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Od ponad miesiąca wiadomo już, że Kolejorz nie obroni w tym sezonie mistrzowskiego tytułu, a po ostatniej porażce w Gdańsku wiele wskazuje na to, że drużyny z Poznania nie zobaczymy także w rozgrywkach Ligi Europejskiej. Na dwie kolejki przed końcem Lech ma bowiem cztery punkty straty do trzeciego miejsca w tabeli, a bilans bezpośrednich spotkań podopiecznych Jose Marii Bakero z drużynami z czołówki jest daleki od ideału.
Chcąc zachować iluzoryczne szanse na awans do europejskich pucharów poznaniacy muszą wygrać w Bytomiu i modlić się o porażki bezpośrednich rywali. O ile nie da się ukryć, że piłkarskiego farta Kolejorzowi nie brakowało nigdy, to tym razem chyba na cud w stolicy Wielkopolski nie ma co liczyć.
Na korzyść Polonii przed środowym spotkaniem przemawia sytuacja kadrowa. Bytomianie będą musieli poradzić sobie tylko bez kontuzjowanego od kilku miesięcy Przemysława Trytko. Do gry po pauzie za kartki wracają za to Peter Hricko i rekonwalescenci Lukas Killar i Dariusz Jarecki. Znacznie gorzej pod tym względem wygląda Lech, który na Śląsk przyjedzie bez zmagających się z urazami Kamila Drygasa, Marcina Kikuta i Tomasza Bandrowskiego. W ostatnich dniach z kadry poznańskiego zespołu wypadli także Manuel Arboleda i Siergiej Kriwec.
Potyczka z Kolejorzem jest w Bytomiu postrzegana jako jeden z najważniejszych meczów w 91-letniej historii klubu. Nic więc dziwnego w tym, że w szatni niebiesko-czerwonych panuje maksymalna motywacja. - Terminarz jest trudny, ale nie patrzymy na to z kim gramy. Lech po porażce w Gdańsku jest w dołku, bo praktycznie stracił szanse na awans do europejskich pucharów, a nam z silniejszymi rywalami gra się łatwiej. Na pewno nie składamy broni i będziemy walczyć o swoje - zapewnia Emil Drozdowicz, napastnik śląskiej drużyny.
Poważnie mecz z Polonią traktuje także szkoleniowiec Lecha. - Jesteśmy profesjonalistami i będziemy walczyć do samego końca. Taki jest nasz obowiązek wobec klubu. Przed meczem z Polonią nie będę eksperymentował ze składem. Muszę przede wszystkim ułożyć tak zespół, żeby wygrać. Nie będzie to łatwe, bowiem dla Polonii jest to jedno z ostatnich spotkań ostatniej szansy, żeby się utrzymać. Dla nich będzie to mecz "o życie" - przekonuje Bakero.
W środowym starciu Polonia zmierzy się z Lechem po raz 46. Bilans dotychczasowych spotkań przemawia zdecydowanie na korzyść Kolejorza, który wygrał siedemnaście spotkań, szesnaście razy padał remis, a dwanaście pojedynków na swoją korzyść rozstrzygali bytomianie. Stosunek bramkowy jest nieznacznie korzystniejszy dla poznaniaków i wynosi 56-54.
Polonia Bytom - Lech Poznań / śr. 25.05.2011 godz. 19:00
Przewidywane składy:
Polonia: Juszczyk - Chomiuk, Żytko, Killar, Telichowski, Jarecki, Tymiński, Kobylik, Radzewicz, Barcik, Drozdowicz.
Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Wołąkiewicz, Henriquez, Kiełb, Murawski, Djurdjević, Wilk, Stilić, Rudnevs.
Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź).
Wyślij SMS o treści SF LECH na numer 7303
Koszt usługi 3,69 zł z VAT
Wyślij SMS o treści SF LECH na numer 7101
Koszt usługi 1,23 zł z VAT