- W Koronie funkcjonował bardzo rozbudowany mechanizm korupcyjny - mówi na łamach Sportu przewodniczący Wydziału Dyscypliny Adam Gilarski. - W sezonie 2003/04 zaangażowano w nim, co najmniej kilkanaście osób i doprowadzono do sytuacji, w której ustawionych zostało przynajmniej trzynaście spotkań. Jednocześnie korumpowano sędziów prowadzących mecze bezpośrednich rywali Korony do awansu - dodał Gilarski.
Prezes Korony przyjął werdykt z dużą dawką spokoju. - W tym momencie trudno mi powstrzymać emocje. Wydział zdecydował ukarać nasz klub degradacją o jedną klasę rozgrywek i teraz mogę tylko oświadczyć, że jestem tym zdruzgotany - dodał. Sternik kielczan zapowiedział także, że nie zamierza składać broni samodzielnie poddając się karze. - Myślę że nie mamy innego wyjścia jak odwołanie sięod tej decyzji do Związkowego Trybunału Piłkarskiego. Proponowaliśmy, żeby karę degradacji zmniejszyć do minus szesnastu punktów, by dać trenerom i piłkarzom, choć cień szansy. Wydział nie uznał jednak naszej propozycji za godniej uwagi, dlatego podejmujemy kolejne kroki, żeby uchronić klub przed tak surową karą - tłumaczy dla Sportu Żak.
- Klub ma prawo do odwołania, ale materiały dowodowe nie pozostawiają wątpliwości co do winy, dlatego nie mieliśmy żadnych wahań decydując się na orzeczenie degradacji - broni werdyktu Wydziału Dyscypliny sam jego prezes.
Nie zanosi się natomiast, by orzeczenie odnośnie Jagielloni Białystok wydane było jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek. - Problem nie polega na tym, gdzie w przyszłym sezonie zagra Jagiellonia, ale na tym, żebyśmy wydali oświadczenie, które odpowiadać będzie stanowi faktycznemu i które pozostanie w wyższej instancji. Postępowanie musi jeszcze potrwać, do 20 lipca chcemy zamknąć te sprawę.
Prezes Wydziału Dyscypliny pokiwał także palcem, w stronę klubów, które czekają w kolejce na rozpatrzenie ich spraw. - Oczekujemy jeszcze materiałów, dotyczących kolejnych sześciu, siedmiu klubów - kończył Gilarski.