Trener gospodarzy - Artur Płatek w wyjściowej jedenastce wystawił sześciu nowych zawodników. Zaledwie trzech piłkarzy z podstawowego składu grało w ostatnim meczu rundy jesiennej z GKS-em Katowice. Zmiany zauważyć można było gołym okiem także na trybunach. W spotkaniu ze wspomnianym GKS-em było zaledwie kilkaset kibiców, zaś na inaugurację wiosny pojawiło się prawie 5 tysięcy fanów.
Pierwsza połowa zaczęła się od zaskakującego, ale niecelnego strzału z dystansu Bartosza Ławy. W 5. minucie Marcin Mięciel ruszył do prostopadłego podania, ale przytomnie uprzedził go powracający do Szczecina Bartosz Fabiniak. Kilka minut później znów atakowali goście. Ładną centrą z prawego skrzydła popisał się Maciej Bykowski , ale zamykający akcję Mięciel nie trafił w piłkę. W 24. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony główkował Adam Frączczak, jednak piłka poleciała wysoko nad poprzeczką. Chwilę później potężny strzał z ostrego kąta oddał Kamil Majkowski - futbolówka zatrzymała się jednak na bocznej siatce. Kolejne minuty upływały, a gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, żadna ze stron nie mogła stworzyć dobrej akcji, która skutkowałaby zagrożeniem pod bramką przeciwnika. W 34. minucie z rzutu wolnego centrował Bartosz Romańczuk , a Marcin Dymkowski za krótko wybił piłkę. Uderzał jeszcze Dariusz Kłus, ale nie udało mu się umieścić futbolówki w siatce. Kilka chwil później zapachniało bramką na stadionie im.Floriana Krygiera. Frączczak znalazł się w sytuacji sam na sam z Bogusławem Wyparłą, jednak górą był bramkarz ŁKS.
Druga połowa zaczęła się od nieśmiałych akcji łodzian. W 50. minucie po nieudanym podaniu do Ławy, Japończyk Takafumi Akahoshi sam zdecydował się na strzał, lecz zablokowali go goście. W kolejnych akcjach zawodnikom obu ekip brakowało dokładności, precyzji i spokoju. Dopiero w 60. minucie Marcin Mięciel wpadł w pole karne Pogoni, ale jego dośrodkowanie zablokował Dymkowski, wybijając futbolówkę na rzut rożny. Chwilę później ŁKS już prowadził. Po akcji kombinacyjnej piłka trafiła na głowę Dariusza Kłusa, a ten pokonał bez najmniejszych problemów Fabiniaka. Pogoń po stracie gola nie odpowiedziała szturmem na bramkę popularnego "Bodzia". Z rzutu wolnego uderzał Piotr Petasz, lecz strzał był kompletnie nieudany. W 73. minucie blisko zdobycia drugiej bramki był za to Jakub Kosecki, jednak z największym trudem Portowców uratował Fabiniak. Chwilę później na boisku pojawił się Marcin Klatt, który zastąpił Roberta Mandrysza. W 82. minucie Robert Kolendowicz - zmiennik Przemysława Pietruszki centrował w kierunku Klatta, jednak napastnik Pogoni minął się z piłką. W 94. minucie Michał Łabędzki, który grał niegdyś w granatowo-bordowych barwach sfaulował na linii pola karnego Marcina Klatta, a sędzia nie bez wahania wskazał na "wapno". Rzut karny na bramkę zamienił Piotr Petasz, który dał punkt swojej drużynie. Tuż po zdobytej bramce prowadzący zawody Paweł Raczkowski zakończył spotkanie. Po końcowym gwizdku zawodnicy łódzkiego ŁKS-u mieli sporo pretensji do sędziego głównego. Zawodnicy nie mogli pogodzić się z decyzją Raczkowskiego, który w ostatnich sekundach spotkania podyktował rzut karny. Sędzia pokazał po meczu kilka żółtych kartek, a do obstawy trójki arbitrów wezwano rosłych ochroniarzy.
Pogoń Szczecin - ŁKS Łódź 1:1 (0:0)
0:1 - Kłus 61'
1:1 - Petasz (k.) 90+4'
Składy:
Pogoń Szczecin: Fabiniak - Szałek, Dymkowski, Radler, Petasz, Majkowski (64' Lebedyński), Akahoshi, Ława, Pietruszka (64' Kolendowicz), Mandrysz (76' Klatt), Frączczak.
ŁKS Łódź: Wyparło - Gieraga, Łabędzki, Woźniczka, Kaczmarek, Kłus, Mączyński, Kosecki (88' Smoliński), Romańczuk, Bykowski (90+1' Kujawa), Mięciel.
Żółte kartki: Pietruszka (Pogoń) oraz Woźniczka, Kłus, Romańczuk, Łabędzki, Kosecki (ŁKS).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 4500.