Mocny początek Pietrowskiego

Początek rundy wiosennej jest wyjątkowo udany dla Marcina Pietrowskiego. Popularny "Jedi" od startu drugiej części sezonu na prawej obronie zastępuje kontuzjowanego Deleu. I choć jest nominalnym pomocnikiem, na boku defensywy radzi sobie bardzo dobrze.

- Jeżeli jestem potrzebny na prawej obronie- to nie ma problemu, pomogę drużynie, pomogę trenerowi- mówi w swoim stylu Marcin Pietrowski. Co prawda prawa obrona to nie jest moja docelowa pozycja, niemniej jeśli zachodzi konieczność występu na niej, jestem do dyspozycji trenera.

Tym bardziej, że błędem byłoby mówić o Pietrowskim jako o debiutancie na boku defensywy, bo w zeszłym sezonie ten już trzykrotnie wystąpił na prawej flance w spotkaniach z Jagiellonią Białystok, Piastem Gliwice i Ruchem Chorzów. Do tego trzeba dodać dwa pierwsze spotkania rundy wiosennej: z Niebieskimi i Jagą. I co istotne, za każdy z tych występów Pietrowski dostał wysokie noty.

Sam zainteresowany jednak przyznaje, że mimo niezłych występów w obronie, zdecydowanie woli grać w środku pola. - Całe życie występowałem w drugiej linii, więc w tej formacji czuję się zdecydowanie pewniej - przyznaje.

W środę Pietrowski i jego Lechia Gdańsk mierzyli się z Jagiellonią w pierwszym meczu 1/4 finału Pucharu Polski. Bezbramkowy remis przy Traugutta przyjęto z lekkim rozczarowaniem, którego 23-letni piłkarz jednak nie rozumie. - Ten wynik na pewno nie jest zły, nie straciliśmy w końcu gola, więc w Białymstoku do awansu wystarczy nam każdy rezultat inny niż 0:0. Z drugiej strony oczywiście wielka szkoda, że nie udało się wygrać, wszak byliśmy bardzo zmobilizowani i zdeterminowani żeby zrewanżować się za półfinał poprzednich rozgrywek PP. Nasza ambicja została wówczas bardzo mocno podrażniona. Jest jednak jeszcze rewanż i może w nim uda się odnieść nam zwycięstwo- tłumaczy.

Żeby jednak wygrać z Żółto-czerwonymi w Białymstoku konieczne będzie strzelenie przynajmniej jednego gola. A póki co wiosną kibicom Lechii nie było dane cieszyć się z trafień swoich ulubieńców. - Styl z jesieni w naszej grze cały czas jest widoczny, natomiast faktycznie skuteczność w naszym przypadku ewidentnie kuleje. Myślę jednak, że to w głównej mierze kwestia psychiki. Jeśli w końcu przełamiemy się i strzelimy tą upragnioną bramkę, to kolejne powinny być już kwestią czasu- kończy z nadzieją.

Komentarze (0)