Kiedy Kamil Grosicki w niedzielę poleciał do Turcji stało się jasne, że uzgodnił warunki kontraktu z Sivassporem. Piłkarz Jagiellonii długo zwlekał z podjęciem decyzji, mając na względzie nieudaną przygodę ze szwajcarskim Sionem. Ostatecznie zdecydował się jednak na oczach kamer złożyć autograf pod kontraktem. Jak się jednak okazuje, podpisana przez Grosickiego umowa podczas konferencji prasowej nie ma żadnej mocy prawnej i mimo, że Turcy ogłosili już na swojej stronie podpisanie kontraktu z Grosickim, to może on nadal zmienić zdanie.
Późnym wieczorem do akcji wkroczyła... Jagiellonia Białystok. Działacze z Białegostoku złożyli Grosickiemu ofertę przedłużenia kontraktu na lepszych niż dotychczas warunkach. Polski piłkarz musi teraz dokonać wyboru pomiędzy Sivassporem, który oferuje mu 6 milionów złotych za 3,5 letni kontrakt a Jagiellonią, która chce go na siłę zatrzymać w Polsce. Prezes tureckiej drużyny Mecnun Otyakmaz zaprosił Grosickiego do Antalyi, gdzie Sivasspor przebywa na obozie, by tam namówić go do podpisania kontraktu.
Źródło: Przegląd Sportowy