Męczarnie Ruchu - relacja z meczu 1/8 Pucharu Polski OKS 1945 Olsztyn - Ruch Chorzów

Ruch Chorzów dopiero w rzutach karnych udowodnił swoją wyższość nad drugoligowym OKS 1945 Olsztyn. Przez 120 minut piłkarze nie potrafili trafić do siatki. W konkursie jedenastek 3:0 wygrali chorzowianie.

Do Olsztyna Waldemar Fornalik zabrał ze sobą niemal najmocniejszy skład. W Chorzowie pozostał pauzujący za czerwoną kartkę otrzymaną jeszcze w poprzedniej edycji Rafał Grodzicki oraz świeżo upieczony ojciec Łukasz Janoszka. Z kolei w zespole gospodarzy zabrakło przede wszystkim niezwykle skutecznego ostatnio Łukasza Tumicza.

Szkoleniowiec Ruchu, mając w pamięci najbliższym mecz ligowy z Arką, wystawił do gry kilku dublerów lub piłkarzy, którzy wracają do formy po kontuzji. Po raz pierwszy ze sobą w środku pola zagrała dwójka Gabor Straka - Andrej Komac.

Początek meczu to chaotyczna gra z obu stron. Pierwszą groźną akcję stworzył sobie, grający bardziej żywiołowo zespół OKS. Sprzed pola karnego w 9. minucie uderzał Michał Renusz, ale piłka minęła słupek bramki Krzysztofa Pilarza. Po chwili szczęścia próbował Krzysztof Filipek, ale futbolówka znowu minęła cel.

W 25. minucie, nastawieni na grę z kontrataku olsztynianie, powinni objąć prowadzenie. Piłkę z kilku metrów w bramce w ekwilibrystyczny sposób chciał umieścić aktywny Filipek, ale ta kolejny raz minęła bramkę Niebieskich.

Ruch, pierwszą groźną okazję stworzył sobie dopiero w 37. minucie. Po szybkiej wymianie piłek, do dośrodkowania nie doszedł Arkadiusz Piech. Tuż przed przerwą bliski zdobycia gola był Komac, ale jego

strzał z rzutu wolnego przeszedł ponad poprzeczką bramki Łukasza Gikiewicza. Chwilę później w doskonałej sytuacji, niemal do pustej bramki nie trafił filigranowy Piech.

Po przerwie do zdecydowanego natarcia ruszyli Niebiescy, którzy szybko chcieli zdobyć gola i spokojnie kontrolować przebieg gry. W 51. minucie strzał wprowadzonego po przerwie Macieja Jankowskiego w sobie tylko znany sposób obronił Gikiewicz. Po chwili znowu strzelał napastnik Ruchu, ale ponownie na posterunku był bramkarz znany z występów w ekstraklasie w barwach Jagiellonii Białystok.

W 56. minucie świetną indywidualną akcją popisał się Damian Świerblewski, ale jego strzał instynktownie nogą odbił Gikiewicz. Po chwili, po drugiej stronie boiska w dobrej sytuacji znalazł się

Renusz, ale jego uderzenie zamiast w bramce przeleciało obok słupka bramki Pilarza.

Im bliżej było końca regulaminowego czasu gry, tym obydwa zespoły częściej atakowały. Blisko zdobycia zwycięskiego gola byli gospodarze, ale strzał Łukasza Suchockiego minimalnie minął cel. Po chwili Pilarz popisał się świetną interwencją po strzale wprowadzonego po przerwie Bogdana Miłkowskiego.

Podczas dogrywki na placu gry pojawił się ulubieniec miejscowej publiczności - Eduardo. Czarnoskóry zawodnik ożywił grę swojego zespołu i sprawiał mnóstwo problemów defensywie Ruchu.

Piłkarze obydwu zespołów, starając się wykorzystać zmęczenie rywala, często strzelali na bramkę. Częściej czynili to chorzowianie, ale próby Marcina Malinowskiego oraz Piotra Stawarczyka były niecelne.

W dogrywce gole nie padły i o awansie do ćwierćfinału zadecydowały rzuty karne. W tych swoją wyższość udowodnili Niebiescy. Do siatki Gikiewicza kolejno trafiali Grzyb, Malinowski oraz Stawarczyk. Gospodarze nie wykorzystali żadnej "jedenastki". Strzały piłkarzy OKS bronił Pilarz lub były one niecelne.

OKS 1945 Olsztyn - Ruch Chorzów 0:0 karne 0:3

Rzuty karne:

0:0 - Bucholc (obrona)

0:1 - Grzyb

0:1 - Miłkowski (obrona)

0:2 - Malinowski

0:2 - Michałowski (słupek)

0:3 - Stawarczyk

Składy:

OKS 1945 Olsztyn: Gikiewicz - Koprucki, Baranowski, Bucholc, Kowalski -

Michałowski, Paweł Głowacki, Tunkiewicz (89' Alancewicz), Filipek (61' Miłkowski) - Suchocki (97' Eduardo), Renusz.

Ruch Chorzów: Pilarz - Bronowicki, Stawarczyk, Sadlok, Derbich - Zając, Straka (46' Jankowski), Lisowski, Komac (72' Malinowski), Świerblewski (80' Grzyb) - Piech.

Żółte kartki: Tunkiewicz, Bucholc (OKS), Derbich, Sadlok, Malinowski (Ruch).

Sędzia: Łukasz Bednarek (Koszalin).

Widzów: 3000.

Komentarze (0)