Pierwsza trójka? Myślę, że jest to w zasięgu naszej ręki - rozmowa z Jakubem Rzeźniczakiem, piłkarzem Legii Warszawa

- Chcemy mieć jak najmniejszą stratę do lidera. Chcielibyśmy być w czołówce przed rundą rewanżową. Pierwsza trójka? Myślę, że jest to w zasięgu naszej ręki - mówi w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl Jakub Rzeźniczak, piłkarz Legii Warszawa. We wtorek Wojskowi wygrali we Wrocławiu ze Śląskiem w 1/8 Pucharu Polski.

Bartosz Zimkowski, Artur Długosz: Wierzyliście, że we Wrocławiu nie trzeba będzie grać dogrywki?

Jakub Rzeźniczak: - Na pewno tak. Chcieliśmy strzelić tę bramkę w regulaminowym czasie gry. Wiadomo, iż graliśmy takim składem ostatni ligowy mecz z Koroną Kielce. Kosztował on nas dużo sił, ale także wcześniejsze. Chcieliśmy dzisiaj zakończyć to w 90. minutach. Po strzeleniu bramki przez Śląsk nam udało się odpowiedzieć drugim golem. Super, że Sebastian Szałachowski znalazł się w tym miejscu i strzelił dwa gole. Wygraliśmy, awansowaliśmy i z tego się cieszymy.

Poważnie potraktowaliście Puchar Polski. Śląsk wyszedł w rezerwowym składzie, a wy wręcz przeciwnie.

- Zgadza się. Wiadomo, iż z Pucharu Polski łatwiej jest awansować do europejskich pucharów. W lidze nigdy nie wiadomo jak to się ułoży. Zdobywca pucharu automatycznie awansuje. Z drugiej strony Puchar Polski to Puchar Polski, a my jako Legia Warszawa zawsze walczymy o niego.

Nie mieliście dzisiaj zdecydowanej przewagi, chociaż tak jak wspomnieliśmy - Śląsk grał w rezerwowym składzie.

- Myślę, że było to ciekawe spotkanie. Każda ze stron miała swoje sytuacje, ale to my strzeliliśmy o jedną bramkę więcej. Mówiąc szczerze, to myślałem, że po tym jak zdobyliśmy gola na 1:0, to dowieziemy ten rezultat do końca. Nie udało się, lecz zaraz po stracie bramki znów wyszliśmy na prowadzenie. Śląsk zaprezentował się dzisiaj naprawdę nieźle. Stworzył sobie kilka okazji. Wiedzieliśmy, że będzie groźny zwłaszcza przy stałych fragmentach gry i to się dzisiaj potwierdziło. Bodajże w pierwszej połowie sytuację miał Celeban, kiedy trafił piłką w poprzeczkę. To była naprawdę groźna sytuacja.

W końcówce spotkania była trochę "nerwówka". Nawet Kelemen wbiegł w wasze pole karne.

- Prowadziliśmy 2:1 i cofnęliśmy się wszyscy pod własne pole karne. Chcieliśmy utrzymać ten wynik. Śląsk ruszył na nas wszystkimi zawodnikami. Nie wykorzystali tego, a my możemy się cieszyć.

Odnieśliście trzecie zwycięstwo z rzędu. Można powiedzieć, że Legia już "odpaliła"?

- Nie chciałbym mówić w ten sposób. My po prostu jedziemy w każdym meczu po trzy punkty, dajemy z siebie wszystko. Jeśli dalej będziemy tak grali i wygramy dwa najbliższe spotkania z Górnikiem i Jagiellonią, to będzie można mówić, że jest dobrze.

Który zwycięski, wyjazdowy mecz był najtrudniejszy?

- Wszystkie były ciężkie. Z Koroną dobrze się nam ułożył, bo ta czerwona kartka w 30. minucie trochę ustawiła spotkanie. Na Widzewie strzeliliśmy jedną bramkę i było ciężko. Dzisiaj ze Śląskiem zostawiliśmy bardzo dużo sił na boisku, więc pojedynek z Widzewem i ten ze Śląskiem były najtrudniejsze.

Wytrzymacie fizycznie? W piątek graliśmy tym samym składem, co teraz ze Śląskiem. W weekend kolejny mecz z Górnikiem i pewnie skład się za wiele nie zmieni.

- Na Zachodzie wszyscy grają co trzy dni. My też dajemy radę. Sądzę, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu i nie będzie problemu.

Do końca rundy pozostało już niewiele kolejek. Co Legia chce jeszcze zdziałać?

- Chcemy mieć jak najmniejszą stratę do lidera. Chcielibyśmy być w czołówce przed rundą rewanżową. Pierwsza trójka? Myślę, że jest to w zasięgu naszej ręki.

Atmosfera w szatni zapewne polepszyła się?

- Wiadomo, że jak się wygrywa, to atmosfera jest znakomita. Wtedy łatwo mówi się, że jest pięknie, ale u nas naprawdę się polepszyło. Wygrywamy, a zawsze wyniki nakręcają dobry nastrój.

Powrót Iwańskiego i Wawrzyniaka też wyszedł wam na dobre.

- Prawda. Kuba i Maciek to bardzo dobrzy zawodnicy. Pokazali to nie tylko w meczu ze Śląskiem, ale i w Kielcach, że są bardzo ważnymi ogniwami. Maciek strzelił tam bramkę i miał asystę. Myślę, iż nie tylko pod względem sportowym czy mentalnym, ale dużo mogą wnieść do szatni swojego doświadczenia i to nam pomaga.

W reprezentacji wciąż szukamy obrońców. Liczy pan na powołanie do kadry?

- Każdy zawodnik marzy o tym, żeby zagrać w reprezentacji. Ja tylko swoją postawą na boisku mogę pokazać trenerowi, żeby dał mi szansę. Wiadomo, iż grudniowe zgrupowanie jest w Turcji i powołani zostaną wyróżniający się piłkarze z polskiej ligi. Jeśli przez cały listopad będę dobrze grał, to będę czekał na nominację.

Ma pan jakiś kontrakt ze sztabem szkoleniowym reprezentacji Polski?

- To zachowam dla siebie.

Komentarze (0)