Przegrany pojedynek z Białą Gwiazdą był bardzo przykrym momentem zarówno dla kibiców jaki i piłkarzy klubu z Łazienkowskiej. Piłkarze Legii na trzy kolejki przed końcem sezonu pokazali, że myślami są już na wakacjach. - Był to nasz najgorszy mecz, jaki rozegraliśmy w tym sezonie. Nie wiem, dlaczego akurat w tak ważnym momencie nie potrafiliśmy zagrać na naszym normalnym poziomie. Nie wiem, naprawdę czego to kwestia, to jest nie do wytłumaczenia - mówi rozgrywający Wojskowych, Maciej Iwański.
Chociaż Legioniści pokazali już w tym sezonie, że mobilizacja na mecze największej wagi nie jest ich mocną stroną, to mało kto spodziewał się takiego pogromu ze strony Wisły w sobotnim spotkaniu. - Nie stworzyliśmy praktycznie żadnej sytuacji, a Wisła stworzyła tyle, że możemy się cieszyć, że przegraliśmy tylko trzema bramkami. Możecie myśleć, że mamy zero ambicji, patrząc na to co się w sobotę działo na boisku i na naszą niemoc. Nie możemy patrzeć na to, czy nasza dyspozycja jest odpowiednia na grę w pucharach. Teraz mówicie, że z tą grą nie mamy czego szukać w Europie, a za miesiąc może będziemy już w lepszej formie. Pewne jest jedno: nie gramy tego, czego chcielibyśmy grać, raz wygrywamy a raz nie - tłumaczy zrezygnowany Iwański.
Szum wokół sobotniego spotkania już jednak ucichł a podopieczni trenera Stefana Białasa, muszą racjonalnie spojrzeć na ich sytuację w tabeli, która wbrew pozorom nie jest aż tak tragiczna. Dzięki przegranej Ruchu Chorzów w Białymstoku przewaga piłkarzy z Górnego Śląska nad warszawianami nie zwiększyła się, a podopiecznych Waldemara Fornalika czeka jeszcze spotkanie z poznańskim Lechem. - Cały czas mamy jednak szansę na puchary. Musimy wygrać dwa mecze z Polonią i Bełchatowem. Mogę wszystkich zapewnić, że całej drużynie zależy na zajęciu trzeciego miejsca, chociaż z trybun może to wyglądać inaczej - zapewnia pomocnik Legii.