Nikola Mijailović: Wolałbym wygrać z Legią

Nikola Mijailović w Wiśle Kraków spędził trzy barwne lata. Serbski obrońca ze względu na swój specyficzny charakter zaskarbił sobie ogromną sympatię u bywalców stadionu przy ul. Reymonta. Choć od jego odejścia z Białej Gwiazdy minęły już trzy lata, to duży sentyment między zawodnikiem a kibicami pozostał.

Mijailović po nieudanych wojażach w Rosji i Grecji latem 2009 roku wrócił do Polski i związał się z Koroną Kielce. W piątek jako kapitan zespołu wyprowadził złocisto-krwistych na pojedynek z mistrzem Polski. Chociaż kibice Wisły i Korony nie darzą się szczególnym szacunkiem, Mijailovicia powitała gorąca owacja.

Na boisku jego Korona po bardzo dobrym występie wygrała 1:0 i może być już niemal pewna utrzymania w lidze. Wisłę ta porażka może kosztować natomiast utratę mistrzostwa Polski. - Nie spodziewaliśmy się tego zwycięstwa, ale chcieliśmy wygrać ten mecz, bo punkty są nam bardzo potrzebne. Wyszliśmy tutaj walczyć o trzy punkty. Myślę, że dzięki tym punktom utrzymamy się na 99% - mówi Serb, ale dodaje, mając na uwadze poniedziałkowy mecz z warszawską Legią: - Wolałbym, żebyśmy wygrali z Legią, ale takie jest życie. Z Legią też zagraliśmy dobrze, nawet jeszcze lepiej niż z Wisłą, ale nie mieliśmy szczęścia. Przegraliśmy pechowo 0:1 po rzucie rożnym. Z gry Legia praktycznie nie miała okazji. Chciałbym, aby mistrzostwo zdobyła Wisła, jest lepszą drużyną niż Legia.

Ekipa Marcina Sasala w pierwszej połowie wręcz zdominowała krakowian i po pierwszej bramce miała okazje na kolejne trafienia. Wiślacy dopiero po przerwie mogli myśleć o odrabianiu straty. - Straciliśmy dużo sił w pierwszej połowie. Mogliśmy strzelić bramkę na 2:0, nie strzeliliśmy. To jest mistrz Polski, nie mogliśmy grać cały mecz wysoko. W drugiej połowie co prawda nie wychodziliśmy z własnej połowy, ale Wisła też nie miała tak wielu okazji do strzelenia gola. Zagraliśmy dobrze taktycznie, był to udany mecz. Wisła ostatnio wszystko wygrywała, złapała formę, ale ten mecz im nie wyszedł. Może jednak nie przez to, że grali słabo, ale przez to, że to my graliśmy naprawdę dobrze - tłumaczy Mijailović.

Kapitan Korony sam był bardzo blisko podwyższenia prowadzenia. W 25. minucie po jego uderzeniu z dystansu piłka trafiła w poprzeczkę bramki Wisły, odbiła się od linii bramkowej i wróciła w pole gry. - 1:0 wystarczy. Nie muszę być bohaterem. Ważne, że drużyna wygrała - komentuje spokojnie Serb, który po końcowym gwizdku wymienił się koszulką z kapitanem Białej Gwiazdy, Arkadiuszem Głowackim: - To będzie fajna pamiątka. Przecież tyle czasu ze sobą graliśmy.

Komentarze (0)