W tym sezonie terminarz obu grup II ligi i tak jest już mocno przeładowany. W połowie marca odwołano dwie pierwsze kolejki ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Teraz z powodu katastrofy w Smoleńsku i ceremonii pogrzebowych pary prezydenckiej na połowę maja przeniesiono 25 i 26. rundę. To oznacza, że wkrótce II-ligowe zespoły będą rozgrywały swoje mecze co trzy dni. - Wysłaliśmy pismo do WG PZPN z propozycją przedłużenia sezonu do połowy czerwca - poinformował SportoweFakty.pl wiceprezes Zawiszy Piotr Burlikowski. - Jednak jak widać warszawska centrala nie uwzględniła naszych wniosków. Szkoda, gdyż optymalnym terminem dla wszystkich jest weekend - dodał.
Rozgrywanie pojedynków systemem środa-sobota może być zabójcze dla większości klubów występujących w tej klasie rozgrywkowej. Tylko niektóre z nich są w pełni profesjonalne, gdyż znaczna część funkcjonuje na zasadach półamatorskich. - Ponadto niektórzy młodsi piłkarze mają również obowiązki w ligach juniorskich, a seniorzy podejmują pracę zawodową. Spotkania w środku tygodnia to także straty dla działaczy, bowiem kibice mają swoje prywatne sprawy i w ten sposób zmniejszą się wpływy z biletów. Nic nie stało więc na przeszkodzie, aby przedłużyć rozgrywki do 15 czerwca - tłumaczy Burlikowski.
Problem ma również Zawisza. Walczący o awans podopieczni Mariusza Kurasa prawdziwi maraton czeka na przełomie maja i kwietnia. 28 kwietnia bydgoszczanie zmierzą się na wyjeździe w zaległym pojedynku z 20. kolejki ze Ślęzą Wrocław. W Święto Pracy czeka ich mecz w Polkowicach, a cztery dni później czeka ich zaległa potyczka na szczycie z Ruchem Radzionków. Następnie jeszcze dwa trudne wyjazdy do Sosnowca i Wągrowca. - Ale wszystkie zespoły będą miały równe warunki - zaznacza Burlikowski. - Trzeba po prostu się zmobilizować i wyjść na boisko.