Justas Lasickas świetnie podał w pole karne, tam był już tylko Giedrius Matulevicius. Gracz Litwy oddał strzał z kilku metrów, ale Łukasz Skorupski zdążył, odbił piłkę. Zawodnik, który został pierwszym bramkarzem kadry, uratował reprezentacji mecz. To był kluczowy moment tego spotkania.
Polscy piłkarze zapowiadali ofensywną i agresywną grę od początku starcia z Litwą. - Musimy od razu pokazać, kto jest lepszą drużyną. Musimy zagrać agresywnie - powtarzali kadrowicze w dniu wywiadów na zgrupowaniu w hotelu. Na boisku nie radzili sobie jednak z drużyną, która w zeszłym roku potrafiła wygrać jedynie z Gibraltarem.
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość
Brakowało wszystkiego, o czym mówili polscy piłkarze. Można było odnieść wrażenie, że drużyna Michała Probierza czeka, aż rywale sami popełnią błąd i sprezentują gola. Ale Litwini swoją postawą uciszyli Stadion Narodowy.
Pierwszy strzał w meczu oddali goście. Armandas Kucys uderzył z daleka i niecelnie. Ale z każdą taką próbą zespół Edgarasa Jankauskasa nabierał wiary w siebie. Nagle schowani na własnej połowie Litwini byli w stanie sprawnie wyprowadzić akcję pod polską bramkę i wywalczyć faul pod naszym polem karnym.
Czasem goście jakby sami nie wierzyli, na ile mogą sobie pozwolić w pięknej piłkarskiej świątyni. Stadionem Narodowym zachwycali się nie tylko przyjezdni dziennikarze, ale także zawodnicy reprezentacji Litwy.
Drużyna Probierza przez całą pierwszą połowę nawet nie zagroziła mocniej rywalom. Robert Lewandowski próbował strzelać zza pola karnego, ale za słabo kopnął piłkę. Sebastian Szymański przedarł się w polu karnym, jednak trafił w boczną siatkę. Z rzutu wolnego Szymański też przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. Nawet Jakub Piotrowski pokusił się o strzał z przewrotki, ale Edvinas Gertmonas nie musiał interweniować.
Choć polscy kibice starali się poderwać drużynę do walki, na stadionie był prowadzony doping, to fani mogli być załamani. Pod bramką Litwy nawet nie "pachniało" golem. Strach pomyśleć co by się działo, gdyby Litwini mieli więcej pewności siebie.
Obraz meczu najlepiej oddaje reakcja kibiców po mniej więcej pół godzinie gry, gdy stadion poderwał się w euforii po wślizgu Jana Bednarka. Obrońca zatrzymał szarżującego gracza gości na swojej połowie. Litwini mogli wyjść na czystą pozycję do zdobycia bramki.
Mało kto mógł się spodziewać, że brak Piotra Zielińskiego, a przede wszystkim Nicoli Zalewskiego, aż tak mocno odbije się na grze polskiej kadry w meczu z outsiderem światowej piłki. Litwa zajmuje 142. miejsce w rankingu FIFA, jest regularnym dostarczycielem punktów. Z taką drużyną zespół Probierza toczył wyrównany bój. Przede wszystkim nie miał pomysłu, jak zaskoczyć rywali. Grał schematycznie - ciągle od boku do boku. Okazało się, że w reprezentacji wszystko zależy od Zalewskiego i tego, czy wygra pojedynek na skrzydle i dobrze zagra w pole karne.
Polakom brakowało agresji i zdecydowanego ataku. Nawet po przerwie drużyna Probierza nie podjęła próby zdominowania rywala. Polscy gracze rozgrywali piłkę jednostajnie, bez zrywu, bez elementu zaskoczenia. Brakowało "piłkarskiej" akcji.
Tuż po zmianie stron bramkarza Litwy mógł zaskoczyć Piotrowski, jednak po zamieszaniu w polu karnym z bliskiej odległości uderzył nad poprzeczką.
Litwini grali "swoje". Dobrze ustawieni z tyłu, a gdy mieli piłkę, starali się cierpliwie rozgrywać akcję po ziemi. Naszym zawodnikom zdarzały się proste straty i dalekie wybicia nawet, gdy obrońcy nie byli atakowani.
Groźniej pod bramką Litwinów zrobiło się dopiero po godzinie gry. Strzelał Matty Cash, ale Gertmonas dobrze odbił uderzenie zawodnika Aston Villi.
Później to Litwini wyprowadzili świetną kontrę, ale Skorupski znakomicie zatrzymał Lasickasa. To była końcówka spotkania. Ta interwencja utrzymała polską kadrę przy "życiu".
Dopiero akcja rezerwowych pobudziła drużynę w ofensywie. Mateusz Bogusz rozegrał piłkę z Jakubem Kamińskim, skrzydłowy Wolfsburga odważnie zbiegł do środka boiska, podał do Lewandowskiego, a kapitan kadry oddał strzał. "Lewy" uderzył płasko, ale piłka jeszcze odbiła się od jednego z obrońców i poleciała w górę. Gertmonas się tego nie spodziewał, nie był w stanie jej sięgnąć i Polacy wyszli na prowadzenie.
Była to jedyna akcja godna odnotowania w wykonaniu drużyny Michała Probierza. Biało-Czerwoni uniknęli kompromitacji. Wymęczyli wygraną 1:0 w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata 2026. Ale niesmak pozostał.
Polska - Litwa 1:0 (0:0)
1:0 - Robert Lewandowski 81'
Polska: Łukasz Skorupski - Kamil Piątkowski (77. Mateusz Wieteska), Jan Bednarek, Jakub Kiwior - Matty Cash (68. Krzysztof Piątek), Jakub Moder, Jakub Piotrowski (77. Mateusz Bogusz), Przemysław Frankowski - Sebastian Szymański, Robert Lewandowski (85. Adam Buksa), Karol Świderski (68. Jakub Kamiński).
Litwa: Edvinas Gertmonas - Artemijus Tutyskinas, D. Antanavicius, Kipras Kazukolovas, Edgaras Utkus - Gvidas Gineitis, Justas Lasickas - Pijus Sirvys, Armandas Kucys, Artur Dolznikov - Paulius Golubickas.
Widzów: 55 738