Kiedy kilka tygodni temu Janusz Filipiak zapowiedział zimową ofensywę transferową, zaznaczył, że do swojego klubu będzie ściągał stosunkowo młodych "nieskażonych problemami polskiej piłki" zawodników oraz doświadczonych piłkarzy z zagranicy. Według naszych informacji, trener Orest Lenczyk miał dostać "pod choinkę" Marka Saganowskiego, który w minionym tygodniu rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z Southampton.
Saganowski jeszcze w środę strzelił 2 gole w meczu rezerw Świętych z rezerwami Swansea City, by pod koniec tygodnia zjawić się w Polsce. Do przewidywanego transferu jednak nie doszło. Znany z dyskretnego prowadzenia negocjacji transferowych prezes Filipiak, nie chciał oficjalnie komentować o zainteresowaniu "Saganem", ale w poniedziałek tłumaczył: - Chcę wyraźnie powiedzieć, że nie będziemy kupowali zawodników zużytych fizycznie i psychicznie. Jeśli ktoś ma lat 30, 31 lat, grał w ligach zachodnich i teraz chce podpisać ostatni kontrakt na trzy lata za bardzo wysoką kwotę, a nie jest związany z Cracovią do tej pory, to wówczas trudno oczekiwać, że taki zawodnik zagra tutaj na wysokim poziomie.
- To jest moja odpowiedź na to, co się pojawia w internecie. Śledzę te fora i portale, chciałbym spełnić życzenia kibiców. Natomiast powtarzam - jeśli zawodnik ma 31 lat, chce bardzo wysoki trzyletni kontrakt i nie był do tej pory związany z Cracovią emocjonalnie, to nie można sądzić, że zagra tutaj. Rozróżniam tutaj na przykład Darka Pawlusińskiego, Arka Barana czy Marcina Cabaja, którzy są związani z klubem, chcą się pokazać, wiążą się z klubem i na nich można polegać. Natomiast jeśli przychodzi ktoś po tułaczce w wielu klubach, nie można sądzić, że on zagra - argumentował Filipiak. - Jestem konsekwentny. Zawodnicy mający ponad 30 lat, którzy grali w wielu klubach i teraz chcą podpisać wysoki kontrakt, ostatni w karierze nie będą nam pomocni w osiąganiu tych celów, które mamy, czyli gra w pucharach europejskich - spuentował właściciel Comarchu.