O odejściu 28-letniego piłkarza sporo mówiło się już od początku tego roku, gdy trener Niels Frederiksen odsunął go od pierwszego zespołu i nie zabrał na zgrupowanie w tureckiej Larze. Adriel Ba Loua trenował wówczas z drużyną rezerw, dla której zdążył wystąpić nawet w jednym ze sparingów, zaliczając dublet.
Iworyjczyk był już nawet o krok od transferu wewnątrz PKO Ekstraklasy, a konkretniej do Radomiaka Radom. Temat wysypał się na ostatniej prostej, a największym zwolennikiem takiego ruchu był ówczesny szkoleniowiec "Zielonych", Bruno Baltazar.
Ostatecznie Ba Loua wylądował we francuskim SM Caen, a współpraca z portugalskim trenerem wcale nie uciekła mu sprzed nosa, bo to właśnie w tym zespole wylądował 47-latek, po tym jak opuścił szeregi Radomiaka.
ZOBACZ WIDEO: Jak to wpadło? Co za pech bramkarza!
Były skrzydłowy Lecha Poznań podpisał umowę, która będzie obowiązywać przez kolejne trzy lata. "Kolejorz" oddał swojego piłkarza na zasadzie wolnego transferu, choć w lipcu 2021 roku zapłacił za niego Viktorii Pilzno ponad milion euro. Według informacji Sebastiana Staszewskiego, sam zawodnik odrzucił wcześniejsze oferty z Azerbejdżanu oraz Ukrainy.
W stolicy Wielkopolski 28-latek zgromadził 91 występów, w których zdobył 6 bramek i dołożył 7 asyst. Wraz z Lechem świętował zdobycie mistrzostwa Polski oraz miał swój epizod w historycznej przygodzie "Kolejorza" w europejskich pucharach.