WP Sportowe Fakty kilka dni wcześniej informowały o potencjalnych przenosinach Eliasa Anderssona do ligi duńskiej. Piłkarz miał także oferty ze Szwecji, ale żadna nie była na tyle konkretna, by przekonać go do powrotu do ojczyzny. Lech Poznań nie pozbył się jednak zawodnika na zasadzie transferu definitywnego. Lewy obrońca trafił do Danii na półroczne wypożyczenie.
Viborg FF to aktualnie 8. drużyna obecnego sezonu duńskiej Superligi. Klub pilnie potrzebował wzmocnień na pozycji lewego obrońcy, ze względu na poważny uraz podstawowego zawodnika, Olivera Bundgaarda. 23-latek zerwał więzadła krzyżowe i szybko na boisko nie wróci, stąd pojawiła się szansa na regularne występy dla Eliasa Anderssona.
Podopieczni trenera Jakuba Poulsena poszukiwali też wzmocnień przed dość intensywną rywalizacją w nadchodzących tygodniach. Ze względu na system grania w Danii, Viborg FF rozegra jeszcze tylko pięć spotkań sezonu zasadniczego, po których nastąpi podział na grupę mistrzowską oraz spadkową. W tym momencie nowemu klubowi Anderssona brakuje pięciu punktów, by znaleźć się wśród sześciu najlepszych drużyn.
ZOBACZ WIDEO: Kuriozalny gol samobójczy. Tylko spójrz, co zrobił ten piłkarz!
Na przełomie kwietnia i maja, 28-letni obrońca będzie miał też okazję rywalizować w półfinałowym dwumeczu Pucharu Danii przeciwko FC Kopenhadze. Przypomnijmy, że z Lechem Poznań w rywalizacji o krajowy puchar zawodnik odpadł już na etapie I rundy.
Obie strony powinny być zadowolone z obecnego rozwiązania. Kontrakt Eliasa Anderssona z "Kolejorzem" obowiązuje jeszcze do czerwca 2026 roku, ale jak dodaje Piotr Koźmiński z portalu Goal.pl, latem może dojść do rozmów na temat ewentualnej sprzedaży piłkarza. Nie należy się zatem spodziewać, że niechciany głównie przez kibiców Lecha zawodnik, założy jeszcze w przyszłości niebiesko-białe barwy.