Duma Katalonii świetnie rozpoczęła mecz, a prowadzenie objęła w 30. minucie rywalizacji za sprawą trafienia Pedriego, który wykorzystał nieco przypadkowe zgranie Gaviego.
Goście zdobyli wyrównującą bramkę w drugiej połowie. Na listę strzelców wpisał się wówczas Rodrigo de Paul. W 76. minucie bardzo dogodnej okazji nie wykorzystał Robert Lewandowski, który nie trafił czysto w piłkę. Decydujący cios w doliczonym czasie zadał Alexander Sorloth.
Swojego zdziwienia postawą napastnika FC Barcelony nie krył Marcin Gazda. "Rekin na spalonym, ale o panie... co to było?" - pytał komentator Eleven Sports nawiązując do zachowania Lewandowskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wow! Fantastyczna przewrotka w Brazylii
Wojciech Kowalczyk do tej sytuacji nawiązał w sposób humorystyczny. "Lewy po wigilii" - żartował były reprezentant Polski.
Po zakończeniu spotkania Gazda zwrócił uwagę na rolę rezerwowych w tym zwycięstwie Atletico Madryt. "Siła ławki rezerwowych. Tak jak z Getafe Sorloth i Molina wchodzą i dają trzy punkty. Tyle razy Barca ich obijała, mieli tyle sytuacji a i tak 'Colchoneros' wynurzyli się ponad wodę. Nieprawdopodobne. Ciekawe, czy sami kibice Atleti wierzyli w trakcie meczu, że COŚ się wydarzy" - napisał.
Po ostatnim gwizdku sędziego zwycięstwo podopiecznych Diego Simeone skomentował także Mateusz Święcicki. "KO. Wygrali po swojemu" - podsumował dziennikarz Eleven Sports.
"Barcelona grała naprawdę dobry mecz, Pedri zachwycał, ale Atletico przetrwało i wygrało tak jak lubi. Doczekał się Diego Simeone. "Cholismo" w czystej postaci. Madryt dziś się cieszy - nieważne, o której stronie byśmy mówili" - dodał Filip Macuda z portalu sport.pl.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)