Sprawę Robinho rozpatruje 11 sędziów sądu najwyższego. W piątek 22 listopada sześciu z nich odmówiło jego prośbie o zwolnienie z więzienia. Jeden z nich wyraził zgodę, a zdanie czterech nie zostało jeszcze ujawnione. Gremium podejmuje decyzję w sposób większościowy, dlatego opinie jego ostatnich członków nie wpłyną na zmianę sytuacji brazylijskiego piłkarza. Sprawa rozpatrywana jest w trybie zdalnym.
Robinho odsiaduje dziewięcioletni wyrok za udział w zbiorowym gwałcie. Do przestępstwa miało dojść w 2013 roku w klubie nocnym w Mediolanie. Brazylijczyk był wówczas piłkarzem Milanu.
Włoski sąd cztery lata później wydał w jego sprawie wyrok skazujący. Robinho nie trafił jednak do więzienia, gdyż grał już i mieszkał w Brazylii. Konstytucja tego kraju zabrania ekstradycji jego obywateli, dzięki czemu piłkarz pozostał na wolności.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
Zmieniło się to dopiero 21 marca br. Wtedy brazylijski sąd zatwierdził wyrok włoskiego wymiaru sprawiedliwości. Robinho został osadzony w więzieniu Tramembe w stanie Sau Paulo.
Prawnicy 40-latka wystąpili o jego zwolnienie z aresztu. Argumentowali to tym, że wydany przez brazylijski sąd nakaz zatrzymania naruszył normy konstytucyjne. Ich zdaniem ostatnia apelacja Robinho przed Sądem Najwyższym nie została rozpatrzona.
Większość sędziów odrzuciła jednak tę argumentację. Jeden z nich, Alexandre de Moraes, potwierdził, że wyrok na byłym piłkarzu jest ostateczny. Zaznaczył również, że brazylijski sąd nie będzie ponownie rozpatrywał faktów przemawiających za skazaniem Robinho, gdyż włoski wymiar sprawiedliwości definitywnie orzekł już o jego udziale w gwałcie zbiorowym. Były piłkarz najbliższe lata spędzi więc za kratkami.
Dodajmy, że Robinho przez wiele lat występował w Europie. Grał w m.in. Realu Madryt, Manchesterze City i AC Milanie. Karierę kończył w 2020 roku. Jego ostatnim klubem był brazylijski Santos. Zanotował też 100 meczów dla pierwszej reprezentacji Brazylii, w których zdobył 28 bramek.