Od rana nerwowo w Paryżu. "Takich scen nie było od czasu Holokaustu"

PAP/EPA / CHRISTOPHE PETIT TESSON / Na zdjęciu: policjanci pod Stade de France w przeddzień meczu Francja - Izrael
PAP/EPA / CHRISTOPHE PETIT TESSON / Na zdjęciu: policjanci pod Stade de France w przeddzień meczu Francja - Izrael

Przed meczem Francja - Izrael w Paryżu nie pisze się o sporcie. Francuskie dzienniki cytują wypowiedzi kapitana i trenera gości o wojnie. Ostre słowa wypowiedział natomiast ambasador Izraela we Francji Joshua Zarka.

W Paryżu jest nerwowo przed czwartkowym meczem Francji z Izraelem w Lidze Narodów. Nie chodzi jednak o wynik sportowy, a o konflikt w Strefie Gazy.

Zamieszki w Holandii, po meczu w Lidze Konferencji pomiędzy Ajaksem a Maccabi Tel Awiw, pokazały, że Izraelczycy nie mogą czuć się bezpiecznie w niektórych krajach Europy. Po meczu w Amsterdamie kibice z Izraela zostali zaatakowani przez napastników, którzy rzucali obelgi po arabsku i krzyczeli "Wolna Palestyna". Co najmniej 10 osób zostało rannych (więcej o tym TUTAJ).

We Francji obawiają się powtórzenia scen z Amsterdamu, dlatego mecz zakwalifikowano jako spotkanie "wysokiego ryzyka". W Paryżu ma pojawić się dodatkowych 5000 policjantów i żandarmów. Z kolei Francuska Federacja Piłki Nożnej ograniczyła sprzedaż biletów na 80-tysięczny obiekt do ok. 20 tysięcy.

"Minimalna stawka, a maksymalne napięcie" - tak mecz Francji z Izraelem zapowiada "Le Parisien". "Sportowo to mecz o małą stawkę, ale pojedynek nabrał rangę politycznych rozmiarów i panuje przed nim napięta atmosfera" - dodali dziennikarze.

O atmosferze wojny w swoim kraju mówili też na konferencji przed meczem kapitan i trener reprezentacji Izraela.

- Taka jest teraz nasza rzeczywistość. To nie jest dla nas łatwy okres. Postaramy się jednak zaprezentować nasz kraj jak najlepiej, a rządzącym dziękujemy za zapewnienie nam bezpieczeństwa - powiedział Eli Dasa, kapitan Izraelczyków, cytowany przez "Le Parisien".

- Czy trudno było przygotować się do tego meczu? W obecnych czasach nie używałbym tego słowa. Trudno jest żołnierzom, którzy walczą w obronie Izraela. Nie chcemy wykorzystywać tej sytuacji jako alibi. Staramy się skupić na naszej grze i oddzielić sport od sytuacji w kraju - dodał Ran Ben Shimon, selekcjoner Izraelczyków.

Z kolei ambasador Izraela we Francji zapewnił, że ufa francuskim służbom, które już nie raz pokazały, że potrafią zapewnić bezpieczeństwo. Joshua Zarka, jak czytamy na stronie rmc.bfmtv.com, poinformował także, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego w Izraelu odradziła swoim obywatelom przyjazd na mecz we Francji.

Ambasador zwrócił uwagę, że jest to odpowiedź Izraela na "akty barbarzyństwa w Amsterdamie". - Takich scen nie widzieliśmy od czasów Holokaustu. To było barbarzyństwo z lat 40. - podkreślił ambasador.

Komunikat przed meczem w Paryżu zamieścił także polski MSZ.

"Ambasada RP w Paryżu zaleca zachowanie szczególnej ostrożności podczas meczu Francja - Izrael, który zaplanowany jest na czwartek, 14 listopada br. Sugeruje się unikanie zgromadzeń na ulicach i bezwzględne stosowanie się do poleceń służb porządkowych. Możliwe są także tymczasowe utrudnienia w poruszaniu się po wybranych częściach Paryża i jego przedmieść, w szczególności w okolicy Stade de France w Saint-Denis" - czytamy (więcej TUTAJ).

Początek meczu Francji z Izraelem w czwartek 14 listopada o 20:45.

ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty