Wciąż nie milkną echa poniedziałkowej (28 października) gali, na której Złotą Piłkę odebrał Rodri. Przed wspomnianym dniem media podkreślały, że statuetka trafi do Viniciusa Juniora.
Sam Brazylijczyk był przekonany, że tak właśnie będzie. - W poniedziałek idę po Złotą Piłkę - powiedział Gaviemu podczas El Clasico, gdy na boisku zaiskrzyło między nimi.
Tymczasem jednak na godziny przed ostatecznym wynikiem doniesienia medialne mówiły o tym, że nie Vinicius, a właśnie Rodri zostanie wyróżniony. Gdy okazało się, iż delegacja Realu Madryt nie uda się do Paryża, wszystko było już jasne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "kradzież" w końcówce meczu. Co tam się działo!
Głos na temat całej sytuacji postanowił zabrać redaktor naczelny "France Football" - Vincent Garcia. - Vinicius z pewnością ucierpiał z powodu obecności Jude Bellinghama i Daniego Carvajala w pierwszej piątce, co matematycznie odebrało mu kilka głosów. W pierwszej dziesiątce jest również Toni Kroos. Jurorzy podzielili się swoimi głosami między graczy Realu, co mogło przynieść korzyść Rodriemu - przypuszczała osoba, która zna dokładne wyniki, przy okazji rozmowy z "L'Equipe".
Garcia podkreślił także, że nikt po stronie Realu czy Manchesteru City nie mógł wiedzieć o ostatecznym wyniku. Teraz okazało się, że w ostatniej chwili kluby naciskały na niego, by jednak było inaczej.
- Niektórzy chcieli zmienić zasady gry. Podobnie jak inne kluby, Real Madryt wywierał na mnie dużą presję. Zawsze wyrażam się jasno, zawsze byłem uczciwy. Być może Real zinterpretował moje milczenie jako przyznanie się do winy - wyjaśnił Francuz.