Nicola Zalewski wrócił do składu Romy po tym, jak rzymski zespół objął nowy trener Ivan Jurić. Wpływ na to miała też kontuzja Alexisa Saelemaekersa. Belgijskiego lewego obrońcę czeka kilkumiesięczna pauza.
I chociaż Zalewski w ostatnich tygodniach grał regularnie, to jego postawa spotyka się z dużą krytyką włoskich mediów. Również fani rzymskiego zespołu jawnie wyrażają swoją niechęć do reprezentanta Polski. Apogeum nastąpiło w czwartek (24.10), gdy Roma podejmowała Dynamo Kijów w meczu 3. kolejki fazy ligowej Ligi Europy.
Zalewski znalazł się w wyjściowym składzie na to spotkanie, a gdy spiker wyczytał jego nazwisko, z trybun Stadio Olimpico rozległy się głośne gwizdy (Więcej: TUTAJ). Włoscy kibice po raz kolejny w ten sposób okazali Zalewskiemu wrogość.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za rzut! Ukryty talent młodej gwiazdy FC Barcelony
Postawy fanów Romy nie rozumie Tomasz Frankowski. 22-krotny reprezentant Polski (w kadrze zdobył 10 bramek) w swoim artykule dla Przeglądu Sportowego Onet podkreśla, że obecna sytuacja może paraliżować Zalewskiego, który przez to nie potrafi pokazać pełni swoich umiejętności.
"Dziwi mnie, że wychowanek Romy, bo przecież Zalewski od najmłodszych lat tam trenował, narażony jest na takie ataki. Zazwyczaj wychowankowie cieszą się dużym szacunkiem fanów własnego klubu. Mam wrażenie, że wokół Nicoli nakręcił się negatywny klimat, jakaś spirala niechęci, co być może go paraliżuje. Oby jak najszybciej jedno, dwa spotkania sprawiły, że te klimaty pójdą w zapomnienie" - pisze.
Frankowski zwraca też uwagę, że 22-latek dużo lepiej prezentuje się w kadrze. W ostatnich miesiącach wyrósł bowiem na czołową postać kadry Michała Probierza. Emerytowany piłkarz ocenia, że może to wynikać z mniejszych oczekiwań, jakie mają polscy kibice wobec jego występów. Te mogą jednak niebawem wzrosnąć.
"Jeszcze rok, dwa i jeden lub dwa udane dryblingi w okolicy połowy boiska lub założenie przeciwnikowi siatki na trzydziestym metrze nie wystarczą, by wzbudzić uznanie kibica" - podsumował Frankowski.
To obrońca elegancko obsłużył napastnika Interu, a psy wieszają na Nicoli.