Jagiellonia Białystok w czwartkowy wieczór o godz. 21 rozpocznie historyczną rywalizację w europejskich pucharach. Duma Podlasia po raz pierwszy przebrnęła przez eliminacje i zawalczy jesienią o punkty w rozgrywkach Ligi Konferencji.
Rywalem podopiecznych trenera Adriana Siemieńca już na starcie będzie FC Kopenhaga, przeciwnik losowany z pierwszego koszyka, z którym żółto-czerwoni rozegrają spotkanie na wyjeździe. Mistrzowie Polski zdają sobie sprawę, z kim przyjdzie im rywalizować w starciu inauguracyjnym.
- Myślę, że biorąc pod uwagę rozstawienie naszych przeciwników i to, że gramy na wyjeździe, to przed nami największe wyzwanie. Na pewno będziemy chcieli pokazać, że te eliminacje, które są świeżo za nami, dały nam sporo doświadczenia - mówi 32-letni trener podczas konferencji przedmeczowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Gwiazda Liverpoolu imponuje nie tylko na boisku. Ale "rzeźba"!
Szkoleniowiec Jagiellonii Białystok bez obaw podchodzi do rywalizacji z tak silnym przeciwnikiem. Jego zdaniem drużyna nie ma nic do stracenia i powinna z każdym kolejnym meczem czerpać cenne doświadczenie do wykorzystania w przyszłości.
- Nie jesteśmy faworytem tego spotkania i ta presja nie jest nałożona na nas. Chciałbym jednak żebyśmy nabierali już więcej dojrzałości, poszukiwali skutecznej gry i takich momentów, żeby ta rywalizacja była jak najbardziej wyrównana - dodaje Adrian Siemieniec.
Mistrzowie Polski zwyciężyli w czterech z ostatnich pięciu spotkań ligowych. To pozwoliło odrobić straty w tabeli i uplasować się w dogodnej pozycji do podjęcia dodatkowej rywalizacji w pucharach. Nie oznacza to jednak, że Jagiellonia będzie wyglądała równie dobrze w Lidze Konferencji, do czego również z dystansem podchodzi szkoleniowiec "Dumy Podlasia".
- Ostatni okres pomógł zawodnikom nabrać pewności siebie. Zdecydowanie ta nasza sytuacja w lidze jest nawet bardzo dobra i ustawia nas w fajnym położeniu przed FC Kopenhagą. Natomiast nie można tego porównywać i z całym szacunkiem do naszych rywali w ostatnich tygodniach, zmierzymy się z zupełnie inną skalą trudności - zaznacza Siemieniec.
Skala trudności, o której kilkukrotnie podczas konferencji prasowej wspominał trener, odnosi się do zespołu, który jeszcze w poprzednim sezonie dotarł do 1/8 finału Ligi Mistrzów, wychodząc z grupy z Bayernem Monachium, Galatasaray oraz Manchesterem United. FC Kopenhaga to także 15-krotny mistrz Danii oraz 9-krotny zdobywca krajowego pucharu.
Statystyki przeciwników Jagiellonii mogą budzić podziw, ale wśród białostoczan nie ma nadmiernej nerwowości. 32-letni opiekun Dumy Podlasia podkreśla, że boisko wszystko zweryfikuje.
- Gramy w tych samych rozgrywkach, zaczynamy wszyscy od zera. Ja po prostu mówię, że porównując doświadczenie dwóch zespołów, przy takim zderzeniu całej tej otoczki poza boiskiem, to ustawia FC Kopenhagę w roli faworyta. Ale nie mówię tego w kontekście strachu, jaki miałby nam towarzyszyć.
Atutem przeciwników z pewnością będzie gra na własnym stadionie. Obiekt w stolicy Danii słynie z gorącej atmosfery i głośnego dopingu na trybunach, który może znacząco rozpraszać przyjezdnych.
- Nie mam doświadczenia jak się gra na Parken (śmiech - przyp. red.), ale w Amsterdamie też ta atmosfera była gorąca. Rywalizacje, które są za nami, tylko pomagają przystosować się do takich spotkań, a już w trakcie meczu będziemy musieli zarządzać sytuacją. Statystyki FC Kopenhagi u siebie nawet z bardzo dużymi firmami jak Bayern, czy Manchester City pokazują, że dla takich klubów ta skala trudności była spora - mówi Adrian Siemieniec.
Sytuacja kadrowa przed meczem w Kopenhadze
W samolocie lecącym do Danii nie znalazł się kontuzjowany Nene oraz dwójka młodych zawodników - Miłosz Piekutowski oraz Szymon Stypułkowski - którzy w tym sezonie pojawiali się już w kadrze meczowej Jagiellonii.
Z drużyną przebywają Afimico Pululu oraz Darko Churlinov, którzy w ubiegły weekend rozegrali już pierwsze minuty po wyleczeniu urazów, a także Michal Sacek, którego w Gliwicach zabrakło jedynie z powodu odpoczynku.
Sztab szkoleniowy zdecydował się zabrać ze sobą Lamine Diaby-Fadigę i choć Francuz również ma problemy zdrowotne, to zdaniem trenera ważne, by był z zespołem. Klub podejmuje walkę z czasem o przygotowanie piłkarza do jak najszybszego powrotu na boisko.