Robert Lewandowski w cieniu. W Barcelonie głośniej o Polce [OPINIA]

Getty Images / Ion Alcoba Beitia / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Ion Alcoba Beitia / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Po sobotnich meczach w Barcelonie częściej powtarzane będzie inne polskie nazwisko. Nie chodzi o Wojciecha Szczęsnego. Bramkarz mógł mieć różne myśli po tym, co stało się w Pampelunie.

Wojciech Szczęsny, który w poniedziałek ma podpisać kontrakt z FC Barceloną, mógł się mocno zdziwić oglądając jej spotkanie przed telewizorem. Może nawet przez chwilę pomyślał: czy rzeczywiście jest mi to potrzebne?

Barca po świetnym początku sezonu i siedmiu zwycięstwach w lidze zagrała w Pampelunie bardzo słabo, dała się zdominować Osasunie od początku spotkania i przegrała 2:4. To była Barcelona z najgorszego okresu, gdy prowadził ją Xavi i nie tłumaczą tego nawet liczne zmiany w składzie.

Mało co wychodziło piłkarzom Hansiego Flicka, a Robert Lewandowski został odcięty od tlenu. Rywale jakby ustawili wokół napastnika mur, od którego odbijała się piłka. W pierwszej połowie Lewandowski nie oddał strzału na bramkę Osasuny. Przegrywał pojedynki z obrońcami. Do tego pomiędzy "Lewym", a resztą zespołu długo nie było chemii, brakowało zrozumienia z kolegami, wyczucia w podaniu. Raz Polak grał za mocno, by za chwilę kierować futbolówkę w drugą stronę, gdzie nikogo nie było.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego

Po przerwie kapitan polskiej reprezentacji wyglądał lepiej, mógł strzelić gola po dobrym przyjęciu w polu karnym, ale zatrzymał go bramkarz Osasuny. Można mieć pretensje do Polaka, ale musiał podejmować decyzję bardzo szybko. W tej samej akcji Barcelona i tak strzeliła kontaktowego gola.

Nasz piłkarz zszedł z boiska dwadzieścia minut przed końcem meczu, mocno niepocieszony, że skończył spotkanie bez trafienia. Miał jedną szansę na gola, którą zaprzepaścił. W budowaniu akcji drużyny niewiele wnosił. To nie był dzień "Lewego", ale trudno wyróżnić kogokolwiek z zespołu Polaka.

Trener Barcy zamieszkał w składzie, posadził na ławce między innymi Raphinhę czy Lamine'a Yamala, wystawił w obronie dwóch młokosów. I zabrakło przede wszystkim jakości z przodu, dlatego też Lewandowski przez długie fragmenty meczu zaledwie obserwował jego przebieg.

Bramkarz Barcelony, Inaki Pena, pokazał coś, z czego raczej Szczęsny nie słynie - czyli grę daleko od własnego pola karnego. Pena w kilku akcjach ryzykował i tu pytanie, czy potrzebnie, ale jednak zatrzymywał rywali grając niemal jako ostatni obrońca. Wydaje się, że Pena mógł, choć odrobinę lepiej zareagować przy dwóch z czterech goli. Po główce Ante Budimira na 1:0 i mocnym strzale Abela Bretonesa na 4:1 zabrakło mu szybszego "zebrania" się do interwencji.

Takie uderzenia są w stanie wybronić bramkarze z najwyższego światowego topu, jak Marc-Andre ter Stegen, i być może Szczęsny. Na pewno tym występem Pena nie umocnił swojej pozycji w składzie Barcelony, wydaje się solidną tymczasową opcją. Każdy z groźniejszych strzałów gospodarzy kończył się golem dla Osasuny.

Po sobotnich meczach w Barcelonie częściej powtarzane będzie inne polskie nazwisko. Chodzi o Ewę Pajor. Piłkarka żeńskiej drużyny Barcy w meczu z Granadą strzeliła trzy gole, a jej klub wygrał 10:1.

Lewandowski zaczął sezon imponująco, ma siedem goli po ośmiu meczach La Liga, dalej jest liderem klasyfikacji strzelców, ale w ten weekend musi uznać wyższość zawodniczki, o której zwykło się mówić "Lewandowski w spódnicy", bo też seryjnie trafia do bramki rywali.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Komentarze (48)
avatar
Józwa
29.09.2024
Zgłoś do moderacji
8
0
Odpowiedz
Bramkarz metr.pięćdziesiąt (i to w kapeluszu) robi show puszczając wszystko co leci w światło bramki, przy nim w cieniu jest cała 10-tka graczy z pola. 
avatar
wojciech126
29.09.2024
Zgłoś do moderacji
10
0
Odpowiedz
W meczu z teoretycznie słabszym przeciwnikiem nie wprowadza się aż tak głębokich zmian. To zbytnia pewność siebie Hansiego Flicka doprowadziła do tej katastrofy. Na dodatek mając do dyspozycji Czytaj całość
avatar
wojciech126
29.09.2024
Zgłoś do moderacji
13
0
Odpowiedz
O mocny strzał na 4;1 raczej nie mam pretensji do Inaki Pena, ale o przy główce Budimira na 1;0 ewidentny błąd. Już od juniora trenerzy wpajają młodym adeptom, że piłka wysoko zawieszona nad po Czytaj całość
avatar
B. Point
29.09.2024
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
Silniejszy przeciwnik i wychodzi szydło z worka 
avatar
Królewski Błazen
29.09.2024
Zgłoś do moderacji
17
10
Odpowiedz
Nieudolność drewniaka jest komiczna.