W ostatnich tygodniach Motor Lublin miał sporo meczów, w których wyglądał naprawdę dobrze, ale przez swoją nieskuteczność ostatecznie nie zdobywał w nich punktów. Tak było, chociażby w rywalizacji z Jagiellonią Białystok.
W środę w starciu z mistrzem kraju to beniaminek prowadził grę, ale nie był w stanie umieścić piłki w bramce rywala. Natomiast Jaga wypunktowała mniej doświadczonego przeciwnika i ostatecznie wygrała 2:0.
Batalia Motoru ze Śląskiem Wrocław do pewnego momentu wyglądała niemalże identycznie, ale pod koniec rywalizacji ekipa z Lublina dopięła swego i wyrównała. Do końcowego gwizdka to właśnie ona napierała w celu zdobycia bramki na wagę zwycięstwa.
Ten moment nadszedł w ostatniej akcji meczu. Wtedy gospodarze dostali rzut wolny, do którego podszedł Marek Bartos. Środkowy obrońca beniaminka popisał się niesamowitym uderzeniem i po chwili świętował zwycięstwo.
Zwycięstwo, bo tuż po tej bramce sędzia zakończył mecz, dzięki czemu Motor wreszcie zapisał na swoim koncie komplet punktów. Słowacki obrońca stał się natomiast bohaterem lubelskiej publiczności, która mogła świętować.