Gdy Wojciech Szczęsny ogłosił zakończenie kariery, pojawiło się pytanie, kto zastąpi go między słupkami reprezentacji Polski. Naturalnymi kandydatami do tej roli zostali Łukasz Skorupski oraz Marcin Bułka. Dodajmy, że Michał Probierz na wrześniowe zgrupowanie zaprosił też Bartłomieja Drągowskiego i Bartosza Mrozka.
W przegranym 0:1 starciu z Chorwacją Skorupski nie potrafił zatrzymać Luki Modricia, który popisał się precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego. Czy golkiper mógł zachować się lepiej? Zdania naszych rozmówców są podzielone.
Skorupski pierwszy w hierarchii
- Skorupski przy bramce nic nie mógł zrobić, może gdyby spekulował, ale wiadomo, że to duże ryzyko dla bramkarza. To była idealnie uderzona piłka przez Modricia z rzutu wolnego. Bramkarz zaliczył solidny występ i mimo to, że przegraliśmy, dosyć solidnie to wyglądało. Już przed tymi dwoma meczami wydawało mi się, że Skorupski powinien być numerem jeden. Wracając do meczu mistrzostw Europy z Francją, zagrał wtedy kapitalne spotkanie. Gdyby nie on, może byśmy przegrali 0:7 albo 1:7. To była przepustka do tego, żeby być numerem jeden, nie wiedząc wtedy oczywiście o tym, że Wojtek Szczęsny zrezygnuje po drodze. Tak się wydarzyło i nie wiem, dlaczego aż tak mocna zaczyna być rywalizacja. Zdaję sobie sprawę, że mamy też wartościowych bramkarzy, ale powinna być jakaś hierarchia - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty Adam Matysek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Każdy piłkarz marzy o takim golu. Potężne uderzenie w samo okno
Arkadiusz Onyszko uważa, że Szczęsny, w przeciwieństwie do Skorupskiego, mógłby obronić uderzenie Modricia: - Mógł się zachować trochę lepiej przy golu, bo jednak to jest bramkarz, który już ma jakieś doświadczenie, nieźle prezentował się w meczach reprezentacyjnych i strzał Modricia to była jakby przerzutka nad murem. To nie było w ogóle silne uderzenie. Sądzę, że Wojtek Szczęsny nawet nie rzucałby się, tylko podbiegłby i złapał piłkę. Mógł się inaczej zachować. Nie wiem, co było powodem, bo to już jest rutynowany, doświadczony bramkarz. Myślę, że on też antycypuje w takich sytuacjach i mniej więcej widzi, w jaki sposób piłkarz uderzający, czyli Modrić, będzie strzelał. Można przewidzieć czy będzie uderzenie mocne, prostym podbiciem, czy jednak wewnętrzną częścią stopy. Mimo że w pozostałych sytuacjach bronił nieźle, myślę, że w skali od jednego do pięciu zasłużył na czwórkę.
Łącznie Skorupski zaliczył sześć udanych interwencji, w tym obronił strzał głową Duje Calety-Cara. Obok Nicoli Zalewskiego był najwyżej ocenionym polskim zawodnikiem, którzy zaprezentowali się w niedzielę (więcej TUTAJ).
We wcześniejszym meczu ze Szkocją dwukrotnie skapitulował Marcin Bułka, jednak Biało-Czerwoni wywalczyli zwycięstwo 3:2. Należy podkreślić, że golkiper nie popełnił rażących błędów.
- Nie powiedziałbym, że Bułka zawiódł, bo to byłoby za duże słowo. Może niepewna była ta pierwsza interwencja, gdzie zderzył się bodajże z Kiwiorem i trochę na raty tę piłkę ratował. Jest bardzo wysoki, więc przy pierwszej bramce mógł ewentualnie instynktownie interweniować nogą i prawdopodobnie by to obronił. To są ciężkie piłki z małej odległości, chyba też do końca wszystkiego nie widział, bo dwóch polskich zawodników było na linii strzału i to trochę go zmyliło. Jak najbardziej ma jeszcze do udowodnienia, żeby być tym numerem jeden. Spodziewałem się Skorupskiego ze Szkocją, ale taka była decyzja trenera - skomentował Matysek.
Bułka właściwie tylko raz zatrzymał Szkotów. Po pozostałych próbach piłka lądowała w siatce bądź przeciwnicy nie trafiali w światło bramki. Z perspektywy Arkadiusza Onyszki, po dwóch wrześniowych meczach na "pole position" wysunął się Skorupski.
- Na ten moment postawiłbym na Łukasza Skorupskiego ze względu na wiek i mimo wszystko doświadczenie w reprezentacji, ale jeśli Marcin Bułka będzie się rozwijał w takim tempie, myślę, że to jest kwestia czasu, kiedy stanie w bramce polskiej reprezentacji i to on będzie numerem jeden - przewiduje były golkpier, który trenował też bramkarzy w młodzieżowych kadrach.
Konflikt Drągowskiego i Grabary?
Wygląda na to, że aktualnie trzecim bramkarzem w hierarchii Probierza jest Bartłomiej Drągowski. 27-latek zdecydowanie przegrywa rywalizację ze wspomnianymi Skorupskim i Bułką.
- Według mnie, na dzień dzisiejszy nie ma żadnych szans, ponieważ bardzo pozytywny sezon za sobą we Francji ma Bułka, a Skorupski jest bardzo dobry od wielu lat w lidze włoskiej. Zawsze o trzecim bramkarzu gdzieś się spekuluje. Jeżeli będzie występował w klubie na wysokim poziomie, decyzja należy do trenera. Znowu mamy tutaj troszeczkę nadmiar dobrej jakości. Reprezentacja rządzi się swoimi, innymi prawami. Myślę, że Skorupski powinien być numerem jeden, a dwóch bramkarzy będzie deptać mu po piętach. To już jest rola trenera, jak to wszystko dograć i poukładać - nadmienił Matysek.
- To dobrze, że trener powołał Drągowskiego. Prezentuje się bardzo dobrze, imponuje mi jego spokój. Myślę, że mimo młodego wieku to już jest bardzo ograny bramkarz i też wróżę mu dużą karierę reprezentacyjną, ale musi jeszcze poczekać. Fajnie gdyby był powoływany, żeby zobaczył jak ta cała machina reprezentacyjna działa. Pamiętajmy, że koszulka z orłem na piersi więcej waży niż normalna, klubowa. To dobre przetarcie dla niego, nabieranie doświadczenia reprezentacyjnego, ale na tę chwilę widziałbym Skorupskiego i Bułkę - dodał Onyszko.
Nie można zapominać o Kamilu Grabarze. 25-latek w mgnieniu oka stał się podstawowym bramkarzem VfL Wolfsburg i dobrze rokuje na przyszłość. Nie jest tajemnicą, że Probierz nawet z nim nie rozmawiał przed wysłaniem powołań.
- To na pewno dopiero początek Kamila Grabary w Bundeslidze. On musi się zaaklimatyzować, ale już po pierwszych meczach pozostawił bardzo dobre wrażenie. Ma duże papiery na to, żeby być bramkarzem reprezentacji Polski. Czy tak będzie? On będzie musiał to udowodnić. A dlaczego go nie ma? Nie chcę spekulować, co faktycznie było przyczyną braku powołania. Wydaje mi się, że powinien być w tej reprezentacji i nie powinno być żadnych dyskusji, czy ktoś się z kimś lubi lub nie. Oczywiście, trenerzy lubią, kiedy jest spokój i nic się nie dzieje. Szczególnie pozycja bramkarza jest newralgiczna. W przeszłości różne zdarzały się sytuacje między bramkarzami. Jeżeli grasz na wysokim poziomie - a Grabara ten wysoki poziom już prezentował w Kopenhadze i Champions League, daje radę i nie można do niego mieć wielkich zastrzeżeń - to powinieneś być w reprezentacji - spostrzegł Matysek.
Z kolei Arkadiusz Onyszko zwrócił uwagę, że Probierz musi wybierać pomiędzy Drągowskim i Grabarą: -Mamy jeszcze Kamila Grabarę. Nie oszukujmy się, grał dwa lata w Lidze Mistrzów, teraz gra w Bundeslidze i nie jest powoływany. Tego trochę nie rozumiem, ale selekcjoner ma prawo powoływać zawodników takich, na jakich ma ochotę. Niewielu polskich bramkarzy występuje w Lidze Mistrzów, a to jest najwyższy poziom. On też tam bardzo dobrze się prezentował. Nie można absolutnie go skreślać i pomijać. Rozumiem też trenera, że w momencie, w którym powołał Drągowskiego, to nie mogło być Grabary, bo chyba się ostatnio wygadałem w jednym z wywiadów, że panowie nie za bardzo za sobą przepadają już od początku reprezentacji młodzieżowych. Myślę, że jak jest Drągowski na zgrupowaniu, to na pewno nie będzie Grabary. I odwrotnie.
"Polska szkoła bramkarzy" ma się dobrze. Adam Matysek, który przez długi czas walczył z Jerzym Dudkiem o miejsce między słupkami, ma nadzieję, że sytuacja w reprezentacji Polski się ustabilizuje.
- Jak zwykle mamy dobrych bramkarzy. Wcześniej przerabialiśmy to z Fabiańskim i ze Szczęsnym. Skorupski przez wiele lat jest w reprezentacji, zna ją i to już jest rola trenera, jak to wszystko poukładać. To fakt, że meczów jest dużo, ale jestem tego zdania, że trzon reprezentacji powinien być widoczny, czy to jest bramkarz, bo od tego się zaczyna, stabilna defensywa, poprzez linię pomocy i oczywiście Roberta Lewandowskiego. To jest najważniejsze - zaznaczył ekspert.
Czytaj więcej:
Liga Narodów: obraz po porażce. Specjaliści nie mają złudzeń odnośnie Polaków
Poważny zarzut do Probierza. "Nie potrafimy pomóc Lewandowskiemu"