Od początku sezonu Lechia Gdańsk ma olbrzymie problemy ze zdobywaniem punktów. Po trzech porażkach z rzędu, beniaminek PKO Ekstraklasy był w strefie spadkowej, a nad morze przyjechało KGHM Zagłębie Lubin. Oba kluby są budowane według innej filozofii, w ekipie gości grało od pierwszej minuty aż dziesięciu Polaków, a w ekipie gospodarzy tylko jeden, Dominik Piła.
W pierwszych minutach więcej z gry mieli zawodnicy gości, jednak to gospodarze oddali trzy celne strzały. Te jednak nie mogły zaskoczyć Dominika Hładuna. Swoją okazję mieli też lubinianie, w 11 minucie przed świetną szansą na strzelenie gola stanął Dawid Kurminowski, ale instynktownie obronił Bohdan Sarnawśkyj. Zagłębie z biegiem czasu zaczęło dominować coraz bardziej i zepchnęło beniaminka do defensywy.
W końcu jednak piłkarze Lechii zaczęli coraz śmielej atakować. Szczególnie pluć sobie w brodę może Tomas Bobcek, który nie trafił do bramki z kilku metrów. Po chwili świetną akcję przeprowadził Camilo Mena, ale podał zbyt mocno w kierunku Maksyma Chłania i ten nie zamknął akcji. Do przerwy nie padł żaden gol.
Lechia doskonale weszła w drugą połowę. Po fatalnym błędzie Igora Orlikowskiego, Maksym Chłań podał piłkę w pole karne. Tam był Bobcek, który najpierw nie złamał linii spalonego, a następnie ograł Dominika Hładuna w akcji sam na sam i zdobył upragnioną dla Lechii bramkę! Ta sytuacja zadziałała na lubinian jak płachta na byka. Podopieczni Waldemara Fornalika ruszyli do ataków, jednak brakowało im skuteczności, a przede wszystkim ostatniego podania, gdyż gdańszczanie grali solidnie w obronie i podwajali pozycje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
Drugi raz piłkę do bramki skierowali jednak piłkarze beniaminka, ale przy zagraniu Conrado Tomas Bobcek, który uderzył celnie do siatki rywala był na spalonym. Po chwili po podaniu Bobcka z piątego metra fatalnie spudłował chwilę wcześniej wprowadzony na boisko Tomasz Wójtowicz.
Niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak było też tym razem. Trener Zagłębia dokonał trzech zmian i był to świetny pomysł. Właśnie po akcji rezerwowych lubinianie wyrównali wynik spotkania. Podawał Adam Radwański, a piłkę do bramki skierował Vaclav Sejk.
Do końca spotkania, oprócz groźnej akcji Sejka niewiele się działo. Lechia podzieliła się z KGHM Zagłębiem i szczególnie gospodarze mogą mieć duże poczucie niedosytu.
Lechia Gdańsk - KGHM Zagłębie Lubin 1:1 (0:0)
1:0 - Tomas Bobcek 48'
1:1 - Vaclav Sejk 76'
Składy:
Lechia Gdańsk: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Loup-Diwan Gueho, Elias Olsson, Conrado - Iwan Żelizko, Karl Wendt (81' Serhij Bułeca) - Camilo Mena, Rifet Kapić (73' Tomasz Neugebauer), Maksym Chłań (67' Tomasz Wójtowicz) - Tomas Bobcek (73' Kacper Sezonienko).
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Mateusz Grzybek, Igor Orlikowski, Aleks Ławniczak, Luis Mata - Damian Dąbrowski (71' Adam Radwański), Tomasz Makowski - Tomasz Pieńko (81' Bartłomiej Kłudka), Marek Mróz, Mateusz Wdowiak (71' Patryk Kusztal) - Dawid Kurminowski (71' Vaclav Sejk).
Żółte kartki: Wendt, Mena (Lechia).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 12 740.
Czytaj także:
Jeden z liderów odejdzie z Lechii Gdańsk?
Chodyna przez Legię chce trafić do reprezentacji