Bolesna porażka Śląska. Wynik mógł być zupełnie inny

Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Samiec-Talar
Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Samiec-Talar

Europejskie puchary to nie PKO Ekstraklasa. Przekonali się o tym piłkarze Śląska Wrocław, którzy nie wykorzystali swoich szans i popełniali błędy w meczu z Sankt Gallen. Efekt? Porażka wicemistrzów Polski 0:2 na terenie rywala, co boli.

W tym artykule dowiesz się o:

Śląsk Wrocław w obecnym sezonie jest innym zespołem niż kilka miesięcy temu. Niestety, momentami widać tę różnicę gołym okiem. Szczególnie na początku spotkań, gdy wicemistrzowie Polski regularnie tracą bramki.

Tak było m.in. w pierwszym starciu przeciwko Riga FC (0:1) (więcej przeczytasz TUTAJ). Wydawało się, że po wygranej na Tarczyński Arena i awansie do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji będzie inaczej. Była to jednak zgubna nadzieja.

Środowe starcie z Sankt Gallen piłkarze Śląska rozpoczęli fatalnie. Już w 5. minucie szwajcarska ekipa zagrała wysokim pressingiem i odebrała futbolówkę wrocławianom. Bastien Toma zagrał z prawej strony do Chadraca Akolo, a ten w dość łatwy sposób pokonał Rafała Leszczyńskiego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę

Jeden cios nie zadowolił gospodarzy. Ci jeszcze przed przerwą podwyższyli prowadzenie. Pomógł im Aleks Petkow. Defensor podał wprost pod nogi rywala. Akolo wypatrzył Willema Geubbelsa, który płaskim uderzeniem skarcił wicemistrzów Polski.

Taki rezultat nie oddawał przebiegu spotkania. Zawodnicy Śląska w ofensywie prezentowali się naprawdę z bardzo dobrej strony. Świetną okazję miał Sebastian Musiolik. Napastnik przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem Sankt Gallen.

Długo pierwszej połowy środowego meczu nie zapomni też Piotr Samiec-Talar. Skrzydłowy raz nie umieścił piłki w siatce głową z dwóch metrów, a także nie trafił po dobitce.

Po przerwie, zawodnicy Śląska całkiem przejęli inicjatywę. Momentami brakowało po prostu ostatniego podania i trochę szczęścia. Świetnie spisywał się również wspomniany bramkarz Sankt Gallen, Lawrence Ati Zigi, który m.in. wybronił bombę Buraka Ince zza pola karnego.

Wrocławianie napierali, ale w końcówce również wrócili z dalekiej podróży. Mocny strzał Moustaphe'a Cisse na poprzeczkę zbił bowiem Rafał Leszczyński.

Mimo wszystko, taki wynik boli, ponieważ gra wicemistrzów Polski w ofensywie wyglądała naprawdę dobrze. Miejmy nadzieję, że podopieczni Jacka Magiery powtórzą wyczyn sprzed tygodnia i odrobią straty na Tarczyński Arena.

FC Sankt Gallen - Śląsk Wrocław 2:0 (2:0)
1:0 - Chadrac Akolo 5'
2:0 - Willem Geubbels 41'

Składy:

FC Sankt Gallen: Lawrence Ati Zigi - Isaac Schmidt, Stephan Ambrosius, Albert Vallci, Chima Okoroji - Mihailo Stevanović - Lukas Goertler (63' Jordi Quntilla), Bastien Toma (81' Jovan Milosević), Christian Witzig (64' Kevin Csoboth) - Willem Geubbels (74' Felix Mambimbi), Chadrac Akolo (74' Moustapha Cisse)

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Mateusz Żukowski, Simeon Petrow, Aleks Petkow, Serafin Szota (46' Tommaso Guercio) - Marcin Cebula (78' Jakub Jezierski), Peter Pokorny, Petr Schwarz - Piotr Samiec-Talar (64' Burak Ince), Sebastian Musiolik, Matias Nahuel

Żółte kartki: -

Sędzia: Jan Petrik (Czechy)

Zobacz też:
Fatalny początek Śląska. Wpis Wojciecha Kowalczyka już niesie się po sieci

Źródło artykułu: WP SportoweFakty