Gol z połowy i determinacja Śląska. Ekstraklasa ruszyła na całego

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Śląsk Wrocław zremisował z Lechią Gdańsk 1:1
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Śląsk Wrocław zremisował z Lechią Gdańsk 1:1

Śląsk Wrocław długo bił głową w mur. Lechia Gdańsk prowadziła na boisku wicemistrza Polski po cudownym golu z połowy boiska, ale w doliczonym czasie gospodarze wyrównali za sprawą Tommaso Guercio. Remis 1:1, który raczej nikogo nie zadowala.

Z Wrocławia Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Lechia w poprzednim sezonie była zdecydowanie najlepszym zespołem Fortuna I ligi. I trzeba przyznać, że do Wrocławia przyjechała jak po swoje. Nic sobie nie robiła z faktu, że Śląsk jest aktualnym wicemistrzem Polski. Zaryglowała dostęp do własnej bramki i samemu starała się odgryzać.

No ale raz odgryzła się tak, że klękajcie narody. Po koszmarnym błędzie Simeona Petrowa piłkę przejął Tomasz Neugebauer i zaskoczył Rafała Leszczyńskiego strzałem niemal z połowy boiska. 1. kolejka nowego sezonu, a tymczasem już mamy mocnego kandydata do gola rundy. Żeby było ciekawiej, to pierwsze trafienie Neugebauera na poziomie Ekstraklasy (inna sprawa, że rozegrał w niej dopiero cztery mecze, więc za bardzo nie miał okazji, by ten bilans był lepszy).

I... prawie wystarczyło. Prawie, bo w końcówce gospodarze rzucili wszystkie siły do ataku i w drugiej minucie doliczonego czasu do wyrównania doprowadził rezerwowy Tommaso Guercio. Ależ on ruszył na tę piłkę - jakby od tego zależało jego życie. Ale opłaciło się. Gdańszczanie zostali trochę ukarani za minimalizm, bo w ostatnich minutach cofnęli się zdecydowanie za głęboko. Nawet jeśli Śląsk grał przeciętnie, by nie powiedzieć słabo, to potrafił to wykorzystać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki

Co by nie mówić, remis jest raczej sprawiedliwy, choć pewnie nie cieszy żadnej z drużyn. Śląsk długo był po prostu strasznie monotematyczny. Były próby z dystansu, ale czujny w bramce Lechii był Bohdan Sarnawśkyj. A kiedy już piłka znalazła się w polu karnym pod nogami Sebastiana Musiolika, to golkiper gości błysnął refleksem na linii.

Choć z drugiej strony Ukrainiec mógł równie dobrze być antybohaterem, kiedy na początku drugiej połowy po prostu zwariował, zaczął się kiwać w polu karnym i stracił piłkę. Piotr Samiec-Talar już cieszył się z gola, jednak w ostatniej chwili futbolówkę z linii bramkowej wybił Andrei Chindris.

W końcu jednak wrocławianie dopięli swego. Wyrównali, a na dobrą sprawę mogli to zrobić chwilę wcześniej, gdy fenomenalny strzał z dystansu oddał Nahuel. Piłka leciała w samo okienko bramki, jednak po raz kolejny rewelacyjną interwencją popisał się Sarnawśkyj. Trybuny odżyły w doliczonym czasie, Śląsk szukał drugiego gola, natomiast nie był w stanie zrobić nic więcej.

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:1 (0:1)
0:1 Tomasz Neugebauer 12'
1:1 Tommaso Guercio 90+2'

Składy:

Śląsk: Rafał Leszczyński - Mateusz Żukowski (84' Łukasz Gerstenstein), Simeon Petrow, Aleks Petkow, Serafin Szota (75' Tommaso Guercio) - Piotr Samiec-Talar (84' Burak Ince), Petr Schwarz (88' Arnau Ortiz), Peter Pokorny, Jakub Jezierski (75' Filip Rejczyk), Nahuel Leiva - Sebastian Musiolik.

Lechia: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Andrei Chindris, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Camilo Mena (87' Conrado), Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (61' Serhij Bułeca), Rifet Kapić (87' Karl Wendt), Louis D'Arrigo (77' Bohdan Wjunnyk) - Kacper Sezonienko.

Żółte kartki: Jezierski, Szota, Petrow (Śląsk) oraz Neugebauer (Lechia).

Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty