Mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Znany polskim kibicom schemat powtórzył się niestety po raz kolejny. Biało-Czerwoni już w 9 minucie meczu przegrywali z Austrią. Ostatecznie jeszcze w pierwszej połowie wyrównał Krzysztof Piątek, ale druga część gry była zupełnie nieudana.
Zespół Michała Probierza przegrał 1:3 i po remisie Holandii z Francją pożegnał się z Euro 2024. Na wielki turniej zakwalifikowaliśmy się jako ostatni, a pożegnaliśmy się z nim jako pierwsi. - Mimo porażki z Holandią, z pewną dozą optymizmu czekaliśmy na mecz z Austriakami. Wiedzieliśmy, że to dobry zespół, właściwie poukładany, który będzie nieznacznym faworytem - mówi WP SportoweFakty 22-krotny reprezentant Polski i czterokrotny król strzelców polskiej ekstraklasy Tomasz Frankowski.
- Niemniej ostrzyliśmy sobie zęby, że ze zdrowym Robertem Lewandowskim zagramy skuteczniej. Przede wszystkim w ataku, ale również w obronie. Liczyliśmy, że pokonamy Austrię, która była w naszym zasięgu. Stało się inaczej i nie mamy powodów do radości po drugim meczu fazy grupowej Euro 2024. Jesteśmy rozczarowani i odpadamy - dodaje europoseł IX kadencji.
ZOBACZ WIDEO: "Najsilniejszy selekcjoner od lat". Jest pod wrażeniem Michała Probierza
Za duży chaos
Trener Probierz zaskoczył wyborem składu. Mimo dobrego występu przeciwko Holandii, na ławce rezerwowych z Austrią usiedli Taras Romanczuk i Kacper Urbański (za nich na placu gry pojawili się Bartosz Slisz i Krzysztof Piątek). Z kolei Bartosza Salamona zastąpił Paweł Dawidowicz, a Sebastiana Szymańskiego Jakub Piotrowski.
- Cztery zmiany, które zaproponował trener Probierz miały zdezorientować Austriaków. Tymczasem zaskoczył również nasz zespół. Przynajmniej takie wnioski można wyciągnąć po pierwszych dwudziestu minutach. Zamiast walczyć o wyjście na prowadzenie, musieliśmy gonić wynik. Zmiany trenera Probierza wyglądały na zadaniowe. Myślę, że w dzisiejszej analizie to zostanie potwierdzone. Przez pierwsze piętnaście minut szukaliśmy swojej tożsamości, której nie znaleźliśmy, czego nie można powiedzieć o Austriakach - tłumaczy Frankowski.
I zauważa, że później Polacy zaczęli grać lepiej. - Zespół dyrygowany przez Piotra Zielińskiego potrafił się przełamać i ostatecznie Krzysztof Piątek wcisnął ją do siatki. W drugiej połowie niestety zagraliśmy słabo. Myślę, że mało który piłkarz po śniadaniu usiadł do rozmowy z trenerem i nie miał do siebie pretensji, argumentując to tym, że zrobił wszystko, co można było. Nasz zespół odstawał od drużyny austriackiej i raczej nie zasługiwaliśmy na remis w spotkaniu - przyznaje czwarty najskuteczniejszy strzelec w historii Ekstraklasy.
Nie czas na roszady
Polska nie zdołała pokonać Austrii, mimo że w drugiej połowie na boisku pojawił się Robert Lewandowski. Kapitan niestety nie wyróżnił się niczym istotnym. Frankowski jednak nie ma wątpliwości, że to nie czas, by napastnik FC Barcelony myślał o rozłące z kadrą.
- Nie skupiałbym się na latach, tylko najbliższych tygodniach i miesiącach. Spotkanie z Francją da nam pewien obraz. Trzeba zagrać z największą zawziętością. Przechodząc do Roberta Lewandowskiego - to postać legendarna i zasłużona. Jeśli nie będzie odstawał umiejętnościami, nie widzę powodu, dla którego miałby schodzić ze sceny przedwcześnie. Powinien grać tak długo, jak ma do tego odpowiednie zdrowie, umiejętności i ochotę. Ktokolwiek będzie trenerem kadry przez najbliższe miesiące, nawet jeśli będzie to ktoś inny niż Michał Probierz, uważam że nie skreśli Lewandowskiego - z pełnym przekonaniem twierdzi Frankowski.
Najpewniej Michał Probierz zachowa stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski. Przynajmniej takie głosy pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem turnieju w Niemczech. Niezależnie od wyniku Biało-Czerwonych, współpraca z dotychczasowym trenerem miała zostać przedłużona.
- Myślę, że prezes PZPN Cezary Kulesza nadal tego chce, również dlatego, że zależy mu, by reprezentację prowadził Polak. Probierz jest gwarantem podniesienia poziomu, wraz z upływającym czasem. Szkoda, że przegraliśmy z Austrią i zabrakło podtrzymania dobrej dyspozycji z poprzednich spotkań. Zawsze przy porażkach winnych szuka się także wśród trenera. Być może Probierz ma wewnętrzny żal ze względu na wybór jedenastki, bo to jest naturalne zjawisko po porażce - mówi nasz rozmówca.
Na zakończenie turnieju we wtorek 25.06 g. 18:00 Polska zagra z Francją. O punkty będzie szalenie trudno. Skupmy się teraz na meczu z Francją. Rywale są zdecydowanymi faworytami. Mam nadzieję, że postaramy się zagrać dobre zawody i sprawić niespodziankę. Być może trener pokusi się o jakieś rotacje. Chciałbym, żeby szansę dostał Kacper Urbański. Występ na tle bardzo mocnego rywala to okazja, by się pokazać. Nie piętnowałbym trenera Probierza za porażkę z Austrią. Trzeba rozliczać za całokształt. Wcześniejsze dziesięć spotkań było niezłych. Nie warto skupiać się na samych negatywach - zapewnia Frankowski.
- Czeka nas trudne spotkanie. Pesymiści pewnie zastanawiają się, ile stracimy bramek. Ja mam nadzieję, że będziemy bardziej skonsolidowani i skupieni. Szczególnie w defensywie, bo tam czeka nas najtrudniejsze zadanie - podsumowuje 22-krotny reprezentant Polski.
Polska - Francja we wtorek 25.06 o godzinie 18:00. Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty. Transmisja w TVP i WP Pilot.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Jest mocno zawiedziony postawą Polaków. Od razu wskazał nazwisko
- Korona zaskoczyła transferami