Biało-Czerwoni w piątek w Berlinie musieli pokonać Austriaków, by zachować marzenia o fazie pucharowej Euro 2024. Nasi rywale do potęg wszak nie należą, choć drużyną są więcej, niż solidną. Ale po porażce z Holandią (1:2) trzeba było szukać punktów i zwycięstw, a o to zdecydowanie łatwiej z ekipą Ralfa Rangnicka, niż z Francuzami.
Niestety Polacy zawiedli na całej linii. Pierwsze problemy pojawiły się już na początku spotkania, gdy w 9. minucie straciliśmy bramkę.
- Pierwsze 10-15 minut sobie biegaliśmy. Dostaliśmy gonga i coś się ruszyło. W przerwie mówiliśmy sobie, że ruszymy na nich, ale nic nie ruszyliśmy. Oni strzelili dwie bramki i potem się cofnęli. Było nam ciężko coś stworzyć - powiedział w rozmowie z TVP Sport Piotr Zieliński.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Burza w godzinie rozpoczęcia meczu Polaków. Co z murawą?
W piątkowym meczu selekcjoner Michał Probierz postawił na dwóch napastników. Piotr Zieliński nie miał wsparcia w środku boiska, przez co w tej strefie przewagę mieli rywale z Austrii.
- Było bardzo dużo miejsca w środku pola, jednak źle to wykorzystywaliśmy. Trener postawił na fizyczność, graliśmy na dwóch napastników, jednak niestety przegraliśmy - dodał Zieliński.
Czytaj także:
Kapitan miał dość. Wielka zmiana u Lewandowskiego
Ojciec rewelacji reprezentacji Polski zapowiada: Na jednym Urbańskim się nie skończy