Wojciech Szczęsny (5). Przy pierwszym golu bez szans. Mocny strzał głową z pięciu metrów - obrona tego graniczyła z cudem. Przy drugim poszedł w ciemno, zaryzykował i wybrał źle. Był ostatnią deską ratunki, natomiast nie można go winić. To inni zawiedli. Błysnął na kwadrans przed końcem, gdy kapitalnie obronił płaski strzał Wimmera, ale chwilę później sprokurował rzut karny. Życie bramkarza bywa przewrotne.
Jan Bednarek (5). Podobno nigdy nie należy zbyt wcześnie chwalić środkowego obrońcy. I tu mamy kolejny przykład tego typu. Bo Bednarek rozgrywał dobre spotkanie, jedno z najlepszych w reprezentacji, ale to jego zawahanie sprawiło, że Sabitzer pognał w kierunku naszej bramki, co skończyło się rzutem karnym i trzecim straconym golem.
Paweł Dawidowicz (3). Karygodne zachowanie przy obu straconych golach. Przy pierwszym krył na tzw. radar, był zdecydowanie za daleko od przeciwnika i nawet nie próbował utrudnić mu zadania, gdy ten składał się do strzału. Przy drugim bez sensu wybiegł ze strefy i stworzył korytarz przeciwnikowi. Nie pomagał, oj nie.
Jakub Kiwior (6). Najlepszy z bloku defensywnego, ale to raczej marne pocieszenie po takim meczu. Jako jedyny ustrzegł się większych pomyłek. Gwarantował swego rodzaju spokój, choć ostatecznie niewiele to dało.
Przemysław Frankowski (5). Przeciętnie. Dyskretny w grze ofensywnej, nie zapamiętamy go chyba z ani jednego indywidualnego rajdu, a przecież potrafi to robić.
Jakub Piotrowski (3). Pełna elektryka. Bardzo niepewny z piłką przy nodze, parę razy niebezpiecznie stracił piłkę na własnej połowie. Ten eksperyment Michała Probierza raczej nie wypalił. Został zmieniony w przerwie i trudno z tym polemizować. Słabiutki występ.
Bartosz Slisz (4). Nieco lepiej od Piotrowskiego, ale też - mówiąc krótko - szału nie było. Szczególnie źle wyglądał na początku meczu. Wtedy Austriacy mieli mnóstwo swobody w środkowej strefie boiska. Po przerwie było nieco lepiej, mieliśmy większą równowagę. Trochę niepotrzebnie złapał żółtą kartkę, przez co musiał grać nieco bardziej zachowawczo. Ale czy to go tłumaczy z zachowania przy drugim straconym golu, kiedy wracał za przeciwnikiem w spacerowym tempie? No chyba nie.
Piotr Zieliński (5). Początkowo aktywny, pod grą, dobre stałe fragmenty. Szkoda tego rzutu wolnego w końcówce pierwszej połowy, kiedy dobrze interweniował austriacki bramkarz. Zgasł w drugiej połowie, nie nadążał za rywalami i nie za bardzo pomagał w defensywie.
Nicola Zalewski (6). Zaprezentował się lepiej niż Frankowski, ale zapamiętamy go głównie z tego, że na początku meczu nie wykorzystał świetnej sytuacji, kiedy będąc niepilnowanym w polu karnym strzelił wysoko nad poprzeczką. Parę razy urwał się na skrzydle, ale było z jego strony zdecydowanie za mało konkretów.
Adam Buksa (4). Wydawało się, że powinien mieć zdecydowanie trudniej w meczu z Holandią, ale nic z tych rzeczy. Nie miał wiele do powiedzenia przeciwko Austriakom. Bardzo rzadko przy piłce, praktycznie nieobecny w grze. Można chwalić za pracę w defensywie, walkę, natomiast od napastnika zazwyczaj oczekuje się czegoś więcej.
Krzysztof Piątek (6). Znacznie bardziej rzucał się w oczy niż Buksa i nie chodzi tylko o strzelonego gola. A to się zastawił z piłką, a to pokazał się do gry i dawał opcje do podania.
Rezerwowi:
Jakub Moder (5). Pierwsze minuty po wejściu dawały nadzieję, że będzie dobrze. Pomagał w defensywie, wywalczył rzut wolny z 25 metrów. Ale później wtopił się w tłum i dostosował do przeciętnej gry kolegów.
Robert Lewandowski (4). Grał w tym meczu przez około pół godziny i jedyne, czym się wyróżnił, to kiedy uderzył przeciwnika łokciem przy próbie walki o piłkę. Troszeczkę mało.
Karol Świderski (4). To samo. Nie wniósł absolutnie nic do gry reprezentacji Polski.
Kamil Grosicki (4). Podobno był na boisku. Miał sporo sił, a nie przeprowadził ani jednej akcji.
Kacper Urbański - grał zbyt krótko, by go ocenić.
CZYTAJ TAKŻE:
Rzut karny dla Polski? Słynny sędzia jednoznacznie o decyzji arbitra
Przerwano transmisję meczu Polska - Austria