Choć Polska przegrała z Holandią 1:2, to większość polskich kibiców doceniła wysiłek i sposób gry zaprezentowany przez naszą kadrę. Gra jak równy z równym z tak silnym rywalem, a przede wszystkim próba gry w piłkę, a nie "wykopywania po krzakach" przypadła fanom do gustu.
A jak ten występ ocenia Jerzy Dudek? Były bramkarz Realu Madryt pojawił się na stadionie, miał więc okazję na własne oczy zobaczyć pierwszy mecz Biało-Czerwonych. Niedługo po zakończeniu spotkania podzielił się wrażeniami z WP SportoweFakty.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Mimo porażki większość kibiców uważa, że to był dobry występ reprezentacji Polski. A jak to wyglądało z twojej perspektywy?
Jerzy Dudek, były piłkarz Sokoła Tychy, Feyenoordu, Liverpoolu, Realu Madryt, 60 występów w kadrze Polski: Rozmawialiśmy już o tym wcześniej, że nikt nie będzie miał pretensji do chłopaków, jeśli będą walczyć i zostawią serducho na boisku. Nasi walczyli do końca, pokazali dużo ambicji. Zwłaszcza w pierwszej połowie to był bardzo wyrównany mecz. Wojtek obronił dwie piłki, które utrzymały nas w grze. Nasi bardzo ciężko pracowali, naprawdę dobrze się to oglądało. Po zmianie stron trochę za bardzo się cofnęliśmy i niestety konsekwencją były gole dla Holendrów. Ale podsumowując: była to naprawdę bardzo ambitna gra i za to piłkarze zostali docenieni.
ZOBACZ WIDEO: W tym meczu ma zagrać Lewandowski. "Szanse powinny być dużo większe"
Co w polskim zespole zrobiło na tobie największe wrażenie?
Bardzo podobał mi się trójkąt Zieliński, Zalewski i Urbański. Często fajnie zagrywali w piłkę na małej przestrzeni, na jeden-dwa kontakty. Robili dużo zamieszania na lewej stronie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Taka kombinacyjna gra musiała się podobać. Natomiast szkoda jednak, że Lewego nie było. Owszem Buksa wspaniały gol, bardzo dobry wyskok, super uderzenie głową, ale było kilka takich sytuacji, gdy moim zdaniem trochę brakowało mu tego "depnięcia", doświadczenia, które ma Robert… Ogólnie było jednak widać, że jest pomysł. Zacieśnialiśmy środek pola, większość zawodników wiedziała jakie zadania ma do wypełnienia.
Najlepszy polski zawodnik w tym meczu?
Według mnie Zalewski. Choć podobał mi się też "Zielu" na początku. Wojtek to wiadomo, znowu bardzo solidny występ. Szybko wybronił dwie trudne piłki. Grał na swoim bardzo wysokim poziomie. Natomiast w środku pola, gdy Zalewski miał piłkę, to w pojedynku biegowym był nie do dogonienia. Kilka jego akcji było na bardzo wysokim poziomie technicznym. To on był zawodnikiem, który najbardziej mi się podobał.
A jak oceniasz występ Kacpra Urbańskiego? To odkrycie ostatnich meczów kadry?
Kacper dopóki był "świeży", dopóki był blisko Zalewskiego, czy podchodził pod grę z Zielińskim, przentował się bardzo dobrze. Widać, że też chciał grać kombinacyjną piłkę, na małej przestrzeni. W ogóle się tego nie obawiał. Wiadomo, brakowało mu troszkę doświadczenia, ale ciężko tego oczekiwać od chłopaka w takim wieku, który dopiero wchodzi do reprezentacji. Widać, że ma pewność siebie, ale potrzebuje jeszcze czasu.
Był ktoś w zespole Michała Probierza, kto jednak zagrał poniżej oczekiwań?
Zawsze można znaleźć zawodnika, który mógł dać z siebie więcej, ale to jest też specyfika danego meczu. Myślę, że Karol Świderski nie był do końca przygotowany na to tempo. Te kilka dni odpoczynku i ta kontuzja, którą miał… Wydaje mi się, że odcisnęło to piętno na jego grze. Przeciętnej grze. Oczywiście, starał się, biegał, ale nie potrafił znaleźć miejsca wokół Buksy. Nie wiem, czy ten występ nie nastąpił za wcześnie.
W drugiej połowie trochę więcej spodziewałem się po Piotrowskim i Moderze. Widać było, że zawodnicy chcieli przyspieszyć tę grę, w kontrataku, ale nie zawsze to wychodziło. Moder po tej kontuzji chyba wciąż potrzebuje kilku dobrych występów, żeby złapać już całkowicie ten właściwy rytm. Od Piotrowskiego też chciałbym więcej, dlatego, że dużo sobie po nim obiecuję, bardzo mi się jego gra podobała wcześniej. Niestety, w dwóch – trzech ostatnich spotkaniach jest mniej widoczny. Nie zaskakuje swoją dynamiką, przebojowością, tak jak to było we wcześniejszych spotkaniach.
Jak widzisz mecz z Austrią? Jak może pomóc ewentualny powrót Lewandowskiego?
To mecz nie ma faworyta. Bo z Holandią i Francją to wiadomo… sprawa jest prosta, z Austrią musimy wygrać. Natomiast co do Roberta: to pytanie do trenera i właśnie do Lewego, który na tyle dobrze zna siebie, że potrafi ocenić, jak to wyglądało u niego wcześniej z takimi kontuzjami, czy potrzebował więcej czasu, czy jednak może zaryzykować i podjąć rękawicę. Tylko że to ma sens pod warunkiem, że będzie mógł dać z siebie 100 procent, że będzie gotowy na 90 minut. Bo przecież mieliśmy już takie przypadki, że zawodnicy dochodzili już do siebie, ale w momencie tego stresu, tego braku kontroli nad reakcjami na meczu, kiedy działasz instynktownie, dochodziło do odnowienia kontuzji. Kadra bez Roberta bardzo się starała, według mnie Zieliński w stu procentach wywiązał się z roli kapitana. Pewnie do samego końca będą wątpliwości co z tym występem Lewego. Jeśli będzie czuł gotowość, musi grać, bo wydaje mi się, że jedną z takich dwóch-trzech sytuacji, które mieliśmy z Holandią Lewy by "wsadził".
Mecz z Holandią oglądałeś z trybun. Co to za wyjazd? Jak znalazłeś się w Hamburgu?
Kiedy Polska awansowała, to od razu się zdecydowaliśmy na podróż, bo mam też znajomych w Hamburgu od wielu lat. Poza tym moje dzieciaki chciały pojechać na mecz reprezentacji na mistrzostwa Europy. To dość blisko, więc zdecydowaliśmy się na podróż samochodem. Również dlatego, że trochę obawiałem się… mgły na lotnisku w Krakowie. Podróż przebiegała bardzo płynnie. To było częścią naszego rytuału piłkarskiego. Wyprawa na mecz, siedem godzin jazdy autem. A warunki do oglądania spotkania mieliśmy komfortowe. Byliśmy zaproszeni przez UEFA. Fajne przeżycia i dobre doświadczenia.
A jak oceniasz kibiców? Dopisali i Polacy, i Holendrzy?
Kibice holenderscy są znani ze swojej kreatywności, takiego dobrego dopingu dla swojego zespołu. Nasi też, aczkolwiek.. Zawsze mi trochę brakuje tego, że gdy mamy trudny moment, jak tu przegrywając 1:2... Że nasi kibice jednak jakby czekają na to co się wydarzy na boisku. A to właśnie wtedy trzeba pomóc chłopakom, popchać ich, krzyknąć z wiarą, że można odwrócić losy spotkania. A tu miałem takie wrażenie, że Holendrzy się bawili, a nasi czekali na to aż któryś z piłkarzy zrobi różnicę. Jak mówię, właśnie w takim trudnym momencie kibice są bardzo istotni jako ten dwunasty zawodnik. I w takim momencie muszą czuć, że trzeba dodatkowo zachęcić zawodników, pokazać im, że fani wierzą w nich do samego końca.
Holenderscy kibice cię rozpoznawali?
Było ich bardzo dużo, również z Rotterdamu, więc padło trochę przyjemnych okrzyków w moją stronę. A na stadion przyjechałem dokładnie w tym momencie, w którym pojawił się też autobus z drużyną holenderską. Przywitałem się z Ronaldem Koemanem, potem zamieniłem kilka słów z Edwinem van der Sarem (legendarny piłkarz rok temu miał wylew krwi do mózgu - przyp. red.). Dobrze było z nim pogadać, bo przeraziłem się wcześniej, słysząc o jego problemach zdrowotnych. Ale wszystko jest w porządku, zapewnił, że jest pod dobrą opieką. Dobrze go było widzieć w takiej formie.
Jakie dalsze plany co do EURO?
Czekamy z niecierpliwością na najbliższy mecz. Do Berlina też się wybieramy, potem do Dortmundu. Mam nadzieję, że po Berlinie będziemy w lepszych humorach. Bo tutaj ewidentnie zabrakło nam trochę szczęścia. Był taki fragment, w okolicach 80 minuty, że Holendrzy byli zadowoleni z tego remisu. Że te 1:1 nie było dla nich złe, ale jeden błąd indywidualny i straciliśmy gola. Z kolei tak wielka radość Holendrów, którzy celebrowali to tak jakby sobie zapewnili finał mistrzostw, też pokazuje jak dużo ich kosztowało pokonanie Polski.
Wydaje mi się, że troszkę byli zaskoczeni dyspozycją Polaków. Podsumowując: możemy być oczywiście trochę smutni, trochę źli, ale jednak dumni po tym jak ten mecz przebiegał. Cieszy dobra dyspozycja naszych. Oby tak dalej. A w pewnym momencie przyjdą też zwycięstwa.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty