Kiedy w 2005 roku piłkarze GKS Katowice opuszczali piłkarską Ekstraklasę, kibice z pozostałych regionów Polski odetchnęli z wielką ulgą. GieKSa grała toporny, do bólu prosty, archaiczny futbol, którego nie dało się oglądać, natychmiast człowieka bolały nie tylko oczy, ale i zęby. Nic dziwnego, że nikt za tym zespołem nie płakał.
Podobnie było z samym miastem. Niby Polska była już od roku w Unii Europejskiej, ale stolica Górnego Śląska nadal straszyła dworcem PKP opanowanym przez narkomanów, którzy tylko czyhali, by wbić ci strzykawkę, bo nie chciałeś im dać pieniędzy. Straszyła ulicami w centrum miasta, którymi po godzinie 22 lepiej było nie przechodzić, bo w najlepszym wypadku wracałeś z podbitym okiem do domu. W końcu obrzydzała zabłoconą i obdrapaną ulicą Mariacką, którą od wczesnego południa przechadzały się panie wolnych obyczajów z dość ciężką metryką.
Kiedy pytam dzisiaj - a jako mieszkaniec Katowic robię to często i z nieukrywaną satysfakcją - ludzi z różnych części Polski: "z czym kojarzą ci się Katowice", to dostaję dwie skrajne odpowiedzi. Jedna, udzielają jej ci, którzy od 20 lat nie byli na Śląsku, to mniej więcej "z brudem, hałdami i smogiem". Druga? "Zielone, nowoczesne, czyste".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! To może być gol sezonu
Bliższa prawdy jest ta druga. 300-tysięczne Katowice przeszły w ostatnich 20 latach metamorfozę, jakiej nie przeszło chyba żadne polskie miasto. Dworzec PKP, tunel pod rondem przy hali "Spodek", który spowodował, że to jedno z mniej zakorkowanych miejsc w naszym kraju, Muzeum Śląskie (o którym napisałem na początku), nowa Mariacka tętniąca życiem przez 24 godziny na dobę, rosnące jak grzyby po deszczu kolejne biurowce, parki, drogi rowerowe, tężnie solankowe, place zabaw, restauracje, galerie handlowe...
Zdaję sobie sprawę, że powyższy akapit brzmi jak slogan miejskiej gazety tuż przed wyborami samorządowymi, by podkreślić zasługi lokalnych polityków. Można to łatwo sprawdzić. Wystarczy przyjechać do Katowic i przekonać się na własne oczy, czy piszę prawdę.
A okazji do odwiedzin będzie już niebawem sporo. Piłkarze GKS-u Katowice wywalczyli awans do PKO Ekstraklasy (więcej znajdziesz TUTAJ >>), więc kibice pozostałych siedemnastu drużyn z najwyższej klasy rozgrywkowej przynajmniej raz, w okresie lipiec 2024 - maj 2025, będą mieli okazję przyjechać na Górny Śląsk.
Przyjadą i zobaczą nie tylko nowoczesną metropolię, ale nowoczesny futbol. Bo piłkarze GieKSy - w końcu, po wielu latach - dostosowali tempo rozwoju do swojego miasta. Jeszcze kilka miesięcy temu kibice narzekali, że grają podobnie jak 20 lat temu, czyli topornie, prosto, generalnie brzydko. Ale to, co zrobili podczas rundy wiosennej 2024, przeszło wszelkie wyobrażenia.
Piłkarze prowadzeni przez Rafała Góraka pokazali pewność siebie, kreatywność, inteligencję boiskową. Tutaj nie ma miejsca na "lagę na Robercika", akcje są budowane od swojego pola karnego. Na ich grę dobrze się patrzy, co naturalnie przełożyło się na zainteresowanie. Ostatnie mecze oglądał na stadionie przy Bukowej komplet widzów. Piłka nożna weszła na katowickie salony. Mieszkańcy poszukują z niecierpliwością już nie tylko biletów do teatrów, filharmonii czy sali Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, ale od kilku tygodni również na mecze piłkarskie. Bo rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.
Jest nowoczesne miasto, jest nowoczesna drużyna piłkarska (choć należy podkreślić, że oprócz piłkarzy GieKSa to: piłkarki, aktualne mistrzynie Polski, hokeiści - aktualni wicemistrzowie kraju, występujący w PlusLidze siatkarze czy utytułowani szachiści), jest stadion na miarę XXI wieku. No... Prawie jest.
Obiekt przy Bukowej, który pamięta jeszcze głęboki PRL i w związku z tym jest często wybierany przez ekipy filmowe, jako idealne miejsce nagrywania scen dotyczących tamtej epoki (m.in. w serialu "Rojst" znajdziecie sporo scen właśnie ze stadionu GKS-u) nie nadaje się już nawet do remontu. Dlatego Katowice budują nowy stadion o pojemności 15 tysięcy miejsc. Razem z halą sportową, parkingami, boiskami treningowymi. Główny etap tej inwestycji ma zostać zakończony mniej więcej na przełomie 2024 i 2025.
Wiele więc wskazuje na to, że rundę wiosenną PKO Ekstraklasy piłkarze z Katowic zagrają już na nowym obiekcie. I to będzie symboliczne zakończenie metamorfozy największego miasta na Górnym Śląsku. Metamorfozy infrastrukturalnej, społecznej, przemysłowej, ale i również sportowej.
Marek Bobakowski,
dziennikarz WP SportoweFakty