Piłkarze Korony Kielce chcąc zachować szanse na utrzymanie w lidze musieli pokonać Ruch Chorzów. Gospodarze byli drużyną lepszą i zasłużenie zwyciężyli 2:0.
Po spotkaniu opiekun gości Janusz Niedźwiedź przyznał, ze wygrana kielczan była jak najbardziej zasłużona. - Gratulacje dla gospodarzy, którzy byli zespołem lepszym i bardziej zdeterminowanym. My w pierwszych kilkunastu minutach, kiedy Korona była niepewna, mogliśmy wykorzystać swoje okazje. Zabrakło nam dokładnego dogrania. To mogło nam dodać wiatru w żagle - przyznał na pomeczowej konferencji szkoleniowiec.
- Podaliśmy Koronie tlen, to tchnęło w nich wiarę i uwierzyli. Szukaliśmy zmian, różnych sposobów, aby wrócić do gry. Mógł trafić Novothny, to mógł być przełom. Po dwóch wyjazdowych wygranych przegrywamy. Zależy nam, aby dobrze zaprezentować się przed własnymi kibicami - dodał Niedźwiedź, który przyznał, że na finiszu sezonu ma duże problemy z kontuzjami w drużynie. - Nie mamy typowej szóstki. Taki zawodnik sytuację by nam ustabilizował - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić
Ze spokojem wygraną przyjął trener Korony Kamil Kuzera. - Nie spodziewałem się, że kibice tak będą nas wspierać, za co dziękuję. Zasłużenie wygraliśmy. Dla nas ważny jest finał, który mamy w Poznaniu z Lechem. Do niego musimy się jak najlepiej przygotować - powiedział.
- Rozmawialiśmy w tygodniu na temat odwagi. Każdy ma ją w sobie. My byliśmy odważni, daliśmy szansę występu w "naszym" finale. Jeśli chcemy pozostać w lidze, to musimy przełamać się i wygrać w Poznaniu. Udźwignęliśmy wagę meczu. Zdobyty gol zdjął z nas presję - dodał trener kielczan. - Musimy zwyciężyć w Poznaniu i zrobimy to - podkreślił.
Czytaj także:
Josue uderza w Legię. "Mógłbym napisać książkę"
Rehabilitacja po porażce. Wieczysta Kraków kończyła w dziewiątkę